Zmiany płci i włączenie dzieciaków z różnych narodowości do filmu? Żaden problem. Szkoda tylko, że nowy Kleks to jeden wielki chaotyczny atak sensoryczny.
Montaż totalna padaka, cięcie po 2 sekundy, sceny zupełnie nie mają żadnego flow przeskakując losowo między sobą. Film nagrany jak dla 5-latka z wysokim ADHD, co chwilę musi machać przed widzem przysłowiowymi brzęczącymi kluczami. Na zmianę mamy nawiązanie do oryginału i wpleciony nowy pomysł, tylko tych scen nic nie spina. Brakuje tu miejsca na poczucie tej Akademii Kleksa, nie ma żadnego momentu na oddech.
Przyjaźnie między postaciami są zawiązywane za pomocą 2 rozmów i patrzenia na siebie, a często nawet mniej wystarczy. Na domiar złego film usilnie chce nas wzruszyć, ale z takimi postaciami z kartonu jest to niestety nieosiągalne. Oglądając czułem się jakby brakowału to ponad godziny filmu, któryby spinał te losowe sceki ze sobą. Humor bardzo nieśmieszny, prawie cała sala, z 2 razy jakieś dziecko się zaśmiało i tyle. Przyznam, że żarty z gówna potrafią mnie czasem bawić, ale tu były po prostu żenujące.
Z dobrych rzeczy to efekty są na poziomie i wyglądają dobrze, scenografia daje radę, soundtrack naprawdę dobry, zdjęcia często ładne potrafią być. Kot dobrze zagrał, ale Kleks w jego roli wypada słabo, przez to jak mało czasu ekranowanego dostaje i wychodzi z niego tak naprawdę ekscentryk nieudacznik. Za mało w nim cieplych momentów, które znamy z oryginału.
W skrócie film chaos, niewiarygodny w budowaniu postaci i zwyczajnie męczący do oglądania. Jak komuś przeszkadzają dziewczynki i czarni w filmie, to niech se znajdzie prawdziwe powody do krytyki, no akurat w tym filmie jest ich naprawdę sporo, niestety. A liczyłem na fajne polskie fantasy eh...
Lepiej bym tego sama nie napisała. Po 30 minutach filmu spojrzałam na zegarek żeby sprawdzić, czy tylko mi się wydaje, czy długo się akcja rozkreca. Dla mnie za mało muzyki, fabuły, spójności i efektów specjalnych. Było owszem kolorowo, ale spodziewałam się bardziej wiedźmińskiej wersji Kleksa a ta taka nie jest. Najważniejsze żeby dzieciom się podobało. Pewnie moi rodzice też mieli coś krytycznego do powiedzenia o moim Kleksie i co z tego.
Nie wiem czy dzieciom się spodoba, na mojej sali było sporo dzieci, a głównie jedno się śmiało.
Myślę też, że dzieci zasługują na lepszy film.
Ale cieszę się, że widzę podobne głosy, bo zastanwialem się, czy to tylko ja wynudziłem się niemiłosiernie, a oczekiwałem jedynie przyzwoitego filmu familijnego.
U mnie 8 latek i 5 latka byli zachwyceni magią filmu i bardzo wzruszeni końcówką. Aż przypomniał mi się własny zachwyt nad starym Kleksem. Fakt, że się nie śmiali, bo żarty o kupie to nie ich poziom. Dla mnie właśnie inkluzywność jest jedynym plusem tego filmu. Pamiętam własny żal, że do akademii mogą trafić tylko wysportowane chłopaczki. Na plus jeszcze fajnie zrobione wilki. Soundrack mnie dobił, szczególnie koszmarne zawodzenie Sanah, które zamordowało jedną z najbardziej uroczych piosenek.
Jak słyszę tę piosenkę z Kleksa w radiu to mam ochotę skoczyć z mostu, więc rozumiem ten ból.
Są miejsca gdzie trzeba czytać napisy. Jak na film dla dzieci, moim zdaniem za dużo. Poza tym u mnie 5 latka bawiła się dobrze, wszystko zrozumiała, w dwóch miejscach bardzo się wzruszyła -aż do łez. Wyszła ogólnie zadowolona. Bardziej ja się bałam wilków w pierwszej wersji niż ona w tej.
Kwestia soundtracku - oryginał wciąga te przeróbki nosem , do tego ma na prawdę kilka parełek jak Marsz Wilków w wykonaniu TSA , Meluzyna Ostrowskiej , Marsz Robotów czy Dyscyplina
Oryginał faktycznie lepszy, ale w tej wersji soundtrack myślę, że również trzyma poziom.
To jest najbardziej trafna recenzja. Żal tego wielkiego zaangażowania scenografów I pozostałych sekcji. Reżyser tego nie skleił, to jego bardzo droga porażka. Szkoda.
To prawda, ciężko inaczej to nazwać niż marnotractwem. Szkoda ogromna, bo miało potencjał.
Śmiało mogę powiedzieć, że dwa najlepsze momenty to ostatnie 5 sekund filmu kiedy zjawia się "on"... i fakt, że już w końcu można iść do domu..
Mi się jeszcze podobalo jak Ptak Mateusz gadał po japońsku i rozbawiła mnie bardzo ordynarna reklama inpostu xDD
Lepiej się tego nie da opisać. Mi seans dał wielki niesmak - od pierwszych scen poprzez kolejne czułam się coraz bardziej zawiedziona i zaskoczona poziomem spartaczenia tematu w każdym wręcz szczególe.
W zdecydowanej większości zgadzam się z tą recenzją. Mnie najbardziej brakuje ewidentnie kilku scen zawiązywania relacji pomiędzy uczniami. Tutaj za szybko wyprowadzany jest wątek wilków. Dzieci jeszcze się dobrze nie poznały, a już muszą razem walczyć o przetrwanie. Główna bohaterka kompletnie bez wyrazu, za to jej kolega z białymi włosami na potencjał. Podobnie jak ta młoda wilczyca i ta murzynka co opowiada suchary. Warto szlifować te diamenty. A co do Kleksa w wersji Kota to uważam, że wypadł znakomicie. Stworzył własną wersję, nie wzorował się na siłę na Fronczewskim. Naprawdę bardzo mi się podobał. Ewidentnie reżyser i scenarzysta nie wykorzystali tego potencjału. Dobrze, że znalazła się fajna rola również dla Pana Piotra.
Co do aktorstwa Kota, to rzeczywiście nie można się przyczepić. Natomiast Fronczewski jako doktor kompletnie nie na miejscu. I nie chodzi mi o grę, bo to jakość sama w sobie, ale jeśli na siłę chcieli obsadzić Fronczewskiego, to on powinien być Panem Kleksem..
No staral sie, ale mam wrazenie, ze sie wzorowal na Duble i Wonce, a nie ze cos sam potrafi. Tez sie zgadzam, ze Fronczewski powinien byc Kleksem... cos jak magiczny czlowiek, ktory przekazuj tytul, wyglad kolejnemu... Cos jak Doktor Who :) Ada okropnie drewniana. Serdelka kradnie jej role i ma wiecej iskry i uroku w jednej scenie niz Ada w calym filmie. Ja tam zaluje nie wykorzystania Azjatki dobrze jako rezolutnej panny, jakie znamy z anime czy filmow gdzie takie postaci sie pojawiaja. Zabolalo mnie takie pokazanie meh marzenia chlopca na wozku. W Akademii odzysklaby chodzenie jak bylo w przypadku bohatera Podrozy... a jak nie chcieli oklamywac dzieci, to nalezalo pokazac, wziac takiego dzieciaka, ktory potrafi juz niesamowite rzeczy dzieki sile rak.
Zgadzam się w 100% z tą recenzją.
Dodam tylko, że moim dzieciom podobał się film jeszcze mniej niż mi, przede wszystkim z powodu nietrzymających się kupy wątków.
Zgadzasz się z opinią, po czym oceniasz film na 7 gwiazdek ? To dość wysoka nota, moim oczywiście zdaniem.
To, że mi się nie podobał, nie oznacza, że wszystko tam zostało źle zrobione i że to film z efektami specjalnymi na poziomie bollywood :)
w zasadzie efekty to jedyne co jest tam dobrze zrobione, zmarnowany czas fachowców ktorzy je wykonywali i przy nich siedzieli godzinami
Z jednym się nie zgodzę, to nie był film dla 5-latka z ADHD, a nawet dla 7 latka bez ADHD. Byłam świadkiem obecności 5-latki w sali kinowej, która nic nie ogarniała. Na szczęście ciche z niej dziecko było, mimo ciągłego wstawania i siadania, ale matka zmarnowała jej 2 godziny życia. Nie wiem, o czym myśleli rodzice na sali, ale siedmiolatkowie też nie ogarniali. Dzieciak z boku co i rusz pytał: "A to z jakiej bajki?" Serio? Jaką przyjemność miały te dzieciaki? Czy ich rodzice nie pamiętali, że dawny Pan Kleks nie był odpowiednim filmem dla dzieci, że był zbyt przerażający momentami? Ja pamiętałam i wzięłam na seans nastolatków (10,15,19) i nie zdziwiłam się, gdy stwierdzili, że to był horror (10) przez to, że niektóre sceny i postacie były zbyt mroczne dla młodszych widzów (wszyscy). Dziesiąlatek stwierdził, że młodsze dzieci będą miały koszmary po ostatniej scenie. Patrząc na cały film to jak dla mnie był skierowany do nastolatków, tych starszych. Moi byli pozytywnie zaskoczeni, bo spodziewali się filmu dla dzieci. Kategoria wiekowa 7+ była i jest dla mnie pomyłką. Może młodsze dzieci wyniosą coś z tego filmu, ale nie lepiej z tym filmem poczekać?
Co ty piszesz kobieto, nic w tym filmie nie było strasznego,był nudny jak flaki z olejem. Nie rób ze swoich dzieci pierdół i daj im obejrzeć harego Pottera za nim osiągnął 18 rok życia
Nie tak ordynarnie. Dziewczyna faktycznie spostrzegła, że w tym filmie są sceny zrealizowane w nieco mrocznym a'la horrorowym sznycie.
Ciekawe jakie sama filmy oglądała będąc w wieku dzieci. W czasach VHS dzieciaki leciały z horrorami typu Freddy Kruger i spokojnie dawały radę. Teraz Stenki z żółtymi oczami oglądać nie powinny, bo się wystraszą.
Trochę w tym racji jest, Ostatecznie mamy czasy, w których przywiązuje się nadmierną uwagę do bezpiecznego wychowywania dzieci. Ale takie chuchanie i dmuchanie może być bardzo nieprzystosowawcze i dać przykre konsekwencje w przyszłości...
Już nie róbmy z dzieci takich kalek, oglądałam oryginalnego Kleksa jako małe dziecko i owszem, bałam się wilków, ale na litość boską wspominam to z rozrzewnieniem, nie mam z tego powodu traumy. Chroniąc dziecko przed każdym możliwym niezbyt przyjemnym odczuciem upośledza się go mentalnie.
to mi przypomina odcinek "Czarnego lustra" gdy matka instaluje córce oprogramowanie do mózgu zamazujące wszystkie "straszne" rzeczy, żeby nie doświadczała ;-)
Ja mam. One nadal sa przerazajace. Sczegolnie dziwekowo. Polecam tez inna traume dziecinstwa Latajacy mlyn.
z pierwszego kleksa pamiętam bardziej przerażające sceny w tym jakiegoś sztucznego chłopca (żywa lalka) klimat był miejscami mroczny i psychodeliczny a wilki to była tylko końcówka tak to zapamiętałem