Szmata? Ona od początku była z gościem szczera, to on ignorował to, co ona próbowała mu dać do zrozumienia :P
Ale... Ale pogrywała z nim cały czas mimo iż powiedziała mu o co jej chodzi, poza tym na samym początku zanim jeszcze się pocałowali chciała mieć w nim "tylko kolegę" ale następnego dnia sama go pocałowała! :) Kolega a kolega to wielka różnica :P
Wydaje mi się, że chciała "kolegę do seksu", jest jednak drobna różnica między czymś takim, a zwykłym kolegą ;) Generalnie jednak nie zazdroszczę takiego układu :P
Na początku kolegę, później kolegę do seksu.Moim skromnym zdaniem sama nie była pewna do końca co do niego czuje :)
hm... jak faceci tak postępują jak ona to jest dobrze? Nie mówię, że ją popieram, nie popieram, uważam, że to co robiła było niewłaściwe, ale to wy faceci najczęściej tak postępujecie! Facet zdobywa i wszystko jest dobrze, ale jak kobieta tak chce to nie, szmata i dziwka od razu
Nie napisałem że jest szmatą ani dziwką:) Nawet tak nie myślałem o niej. Ale nie sugerujmy się stereotypami o facetach ,nie wszyscy są tacy. Tak samo jest z kobietami nie wszystkie są w porządku. Gdyby każda kobieta myślała w ten sposób o facetach i vice versa to w następstwie najprawdopodobniej wyginęła by ludzkość :)
Opierając się na tym filmie i na tym konkretnie związku można powiedzieć iż oboje popełnili błąd.
Myślenie racjonalne nie jako wyłącza się gdy ktoś jest zakochany i tak było w jego przypadku gdy źle odczytywał to co się dzieje między nimi.
Pozdrawiam :)
typowe :) to juz taka tradycja że facet olany przez kobietę musi ją znienawidzić by poczuć się lepiej... a Summer go po prostu nie kochała
a ja jestem kobietą i zgadzam się z autorem posta =)
Summer to irracjonalna, niezdecydowana, wyrachowana i samolubna egoistka. nadzwyczajnie nadęta i irytująca. co z tego, że na początku powiedziała mu, że nie chce się angażować, jeżeli potem dawała mu zupełnie coś innego do zrozumienia.
Mi osobiście bardzo się podobało to przeniesienie stereotypowych cech mężczyzny na kobietę i kobiety na mężczyznę. Sceny w których Tom rozpacza po rozstaniu z Summer są niczym żywcem wycięte z Dziennika Bridget Jones. Takie przejrzenie się w krzywym zwierciadle damskich i męskich zachowań daje dużo do myślenia ;). Osobiście nie chciałabym być z kimś lub co gorsza sama być taka jak Tom za czasów pracy w przemyśle "kartkowym" (humorzasty i niezdecydowany egoista z którym trzeba obchodzić się jak z jajkiem). Życie z kimś takim to jak codzienna jazda na rollercoasterze. Dopiero Summer "otworzyła" Toma na świat i wypchnęła z roli życiowego nieudacznika. Choć dla sprawiedliwości trzeba dodać, że on z kolei pokazał Summer, że miłości istnieje i w konsekwencji pozwoliła się jej znaleźć i zniewolić.
po kilku miesiącach, latach etc. 'mąż' budzi się pewnego dnia i stwierdza: "Lato, przy Tobie wcale ie byłem pewny'. Bilans złamanych serc zostaje wyrównany. Sprawiedliwość świata natury.
Tak, wiem, lekko tendencyjnie, ale... Summer... skrzywdziła mnie.
Nie zgadzam się z opinią ze Summer z wyrachowaniem dawała Tomowi sygnały że coś do niego czuje. W filmie było to świetnie pokazane, w scenie z sklepu muzycznego. Pierwszy raz jest ona pokazana po zerwaniu jak Tom opowiada ze Summer z nim zerwała bez żadnych przesłanek. Kiedy widzimy tą scenę ponownie kiedy pod koniec filmu /tom sobie ją sobie przypomina po spotkaniu Summer w parku. zdaje sobie sprawę ze odbierał rzeczywistości w różowych barwach a nie taką jaką była.
Kobieta, która nie kocha mężczyzny (który ją kocha), ale go czaruje i śpi z nim, nie jest fair, czyż nie? Skoro "go po prostu nie kochała", to po cholerę z nim była.
Jak kiedyś taką spotkasz, a pewno spotkasz to się jej zapytaj (-; Tylko, że i tak się gówno dowiesz.
Summer chciała poznać Toma, była otwarta, być może chciała się w nim zakochać ale nie wyszło, nie poczuła nic specjalnego, on miał wielki żal, zgodzę się że poxniej mogła sobie darować te spotkania, wiedziała już że nie jest mu obojętna ale nie była szmatą, to faceci bywają dużo podlejsi w tych kwestiach ;)
To, że "faceci bywają dużo podlejsi w tych kwestiach" (choć ja twierdzę, iż to bzdura, bo punkt widzenia zależy od punktu patrzenia) nie znaczy, że Summer nie mogła być w tej kwestii dużo podlejsza - akurat dla Toma....
Ilu "Tomów" oglądało "500 dni miłości" - tyle razy Summer może zostać szmatą - czasem tylko w głowie "Toma", innym razem "Tom" napisze na tym lub innym forum (-;
Chodzi oczywiście o główną bohaterkę? Miałem taki typ dziewczyny, lecz blondynkę... WEDŁUG MNIE, ona nie wiedziała czego chce od życia. Z takich zachowań biorą się chyba powiedzenia, że facet nigdy nie zrozumie kobiety i na odwrót, że z Marsa z Venus itp... Nie sądzę, aby ona bawiła się jego uczuciami. Wydaje mi się, że szukała dla siebie kogoś w typie tzw "marynarza". Jeśli ktoś nie wie o co chodzi, to wyjaśnię, że to człowiek którego nie ma zwłaszcza, a jest czasem - na nudę, na nostalgię, na seks i chwilowe uniesienie.
Wracając do tego czy ona bawiła się uczuciami. Napisałem, raczej nie, ale powiedziałbym, że i tak i nie. Z tym, że nie bawiła się nimi świadomie. Co dla jednych jest normalne, dla innych może być szalone, podobno każde z nas postrzega ten świat inaczej. Jako dziecko musiała być bardzo rozpieszczona więc niekoniecznie ten typ zachowania to jej wina, a raczej wina bodźców z zewnątrz. Jednak wkurzało mnie jej zachowanie. Zachowanie traktujące kogoś czasem przedmiotowo, jak zbędną zabawkę, a czasem jak kogoś najdroższego na świecie. Zaburzenia emocjonalne, jak powiedział Robin Williams w "Good Will Hunting" (pamiętacie ten film) gdzie główny bohater również miał problemy ze sobą. Dalej uważam, że wynikiem 500 dni tej ich miłości powinien być remis - bo ani on nie rozumiał co czuje ona ani ona nie wiedziała co czuje on. Reasumując, źle się dobrali. No i jeszcze zaryzykowałbym stwierdzenie, że ona to "strzelec", ale to już tak na krawędzi żartu, więc proszę nie brać tego ani osobiście, ani dosłownie.
Jeśli chodzi o filmy w podobie... to "Kłopoty z blondynką". Historia nieco inna, inaczej się kończy. I wracając tutaj do 500 dni miłości, sądzę że jednoznaczne powiedzenie, iż ten film kończy się źle, będzie mylne. Uważam, że dowiedzielibyśmy się tego z drugiej części o rozpadzie związku Summer i szczęśliwym życiu Toma z kobietą bez zaburzeń emocjonalnych jakie w 100% przejawiała Summer. Ale nie - nie winię jej, bo być może to była jego wina. Być może był dla niej jak to się popularnie mówi - za dobry. I być może wina - to zła kategoria - głupota już lepiej. Głupotą jest ofiarowanie PEŁNI uczuć i unoszenia się ponad chmury, bez zabezpieczenia sobie miękkiego lądowania osobie, która jest rozchwiana emocjonalnie, inaczej rzecz ujmując, nie potrafi się określić, określić czego chce o nas, a co dopiero od siebie. I chociaż każdy zasługuje na miłość to może właśnie dlatego, że są takie osoby jak ona i Will Hunting do wielu rzeczy w życiu należy podchodzić z wyjątkowym dystansem.
To iż Zooey Deschanel jest brunetką i mimo, że wkurzyła mnie swoją naprawdę BARDZO DOBRĄ rolą, nie zmienia jednego faktu, że jej uroda jest naprawdę intrygująca. Wg mnie (-; A w filmie.. po prostu tak miało być, takie życie, takie rzeczy się zdarzają.
Zapomniałem dodać... mam nadzieję, że w pewnym sensie, obaliłem postrzeganie Summer jako - szmaty :)
Muszę się z Tobą zgodzić odnośnie Twojego stwierdzenia, że głupotą jest ofiarowanie pełni uczuć takim osobom, Niestety problem polega na tym, że na takie stwierdzenie można się zdobyć dopiero 'po', po złamaniu przez nie kolejnego serca. Niebezpieczeństwo związane z takimi osobami polega chyba na tym, że one nie są zazwyczaj w stanie zdobyć się na, jakby to powiedzieć, pośrednie emocje. Tak naprawdę w tym swoim ciągłym poszukiwaniu szczęścia, za które nie można ich przecież obwiniać, targają nimi na przemian sprzeczne uczucia, nad którymi nie są w stanie zapanować. Potrafią obudzić się pewnego dnia i stwierdzić, że wszystko to co czuli było fikcją. Z drugiej strony, kiedy uwierzą w prawdziwość swoich uczuć, mogą wpływać na drugą osobę tak mocno, że ona sama jest w stanie wyrzucać sobie niemożność odczucia miłości z takim ogniem. Takie osoby mogą wmówić sobie wszystko i uwierzyć w to, dopiero z upływem czasu uświadamiając sobie, jak bardzo się myliły. Moja puenta jest taka, że TYM osobom po prostu bardzo ciężko zrozumieć samych siebie. Na poznanie siebie potrzeba im bardzo wiele czasu. Wiemy, że mają prawo do poszukiwań, dlatego nazywanie ich szmatami lub też w wersji męskiej skurysynami etc. nie jest, między Bogiem a prawdą, sprawiedliwe... Co nie zmienia faktu, że swoim postępowaniem i wieczną potrzebą czasu potrafią bardzo mocno skrzywdzić.
Zgadzam się z tym co piszesz. Dodam jeszcze po pewny przemyśleniu tematu, że osoby o których mowa są jakby to powiedzieć, pół-autystyczne, czyli zwykle żyją w swoim wyizolowanym świecie i tylko czasem z niego wychodzą, zostawiając za sobą nieokreśloną nostalgię ciągnącą się potem jak nikomu niepotrzebny smród. Sęk w tym, że nie wiedzą czemu to robią, tym bardziej ja nie wiem. Więc czy ten "smród" jest niepotrzebny...? hm, tutaj bym polemizował. Jak to się mówi, nie dowiesz się póki się nie przekonasz. Dlatego z jednym się z Tobą nie zgodzę. Mówi się, że ludzie powinni uczyć się na własnych błędach. Jeśli ktoś potrafi wyciągnąć wnioski i nauczy się wyłapywać pewne podobieństwa, ma dar obserwowania oraz posiada umiejętność zadania serii niewielu krótkich ale za to bardzo istotnych dla siebie pytań, może czuć się zdecydowanie bezpieczny, przed utratą kolejnego kawałka własnej duszy (-; Oczywiście nie mówię aby ustawiać wszystkich w jednym rzędzie i kategoryzować. Ktoś mi kiedyś powiedział, że ludzie są prości jak konstrukcja cepa, z czym się z początku nie zgadzałem, a teraz na tym bazuję. Każdy ma swoją instrukcję obsługi, która jest powtarzalna i wielu ludzi z umiejętności czytania takich instrukcji od dawna korzysta w dobrych lub złych celach (-;
Kolejnym porównaniem takiej rozchwianej osoby, nie wiem czy dobrym, jest Jenny - bohaterka filmu Forrest Gump, który stał się dawno i nadal jest moim #1.
Nie - przejęzyczył* się. Każdy ma do tego prawo.
*przejęzyczenie - ześlizgnięcie się języka z łechtaczki, w otwór odbytowy.
moze nie szmata, ale niebiezpieczna dziewczyna, na poczatku ok, bo uklad byl prosty, pozniej juz gorzej bez jakis wyjasnien pozegnala go panna, a to co juz pozniej sie stalo to juz kpina, dobrze wiedziala co sie z tym chlopakiem dzieje a go jeszcze nakrecala, kokieteria na weselu, zapraszaniem do siebie. film pokazuje wlasnie bezwgednosc kobiet, zeby bylo jasnosc nie zrobila wlasciwie nic zlego poza tym manipulowaniem mu w glowie ( bo to robila z premedytacja od samego poczatku). na koncu widac wyraznie ze przyszla po poklepanie jej po glowie, pewnie sumienie gryzlo. ja mam zasade ze slodkimi inteligentymi kokietkami nie wdaje sie w dluzsza znajomosc i bron boze sie przed taka nie otwierac bo jak ona wyczuje przewage to cie zje, trzeba pamietac to to jest taki typ dziewczyny ktory moze sobie pozwolic na zmiane lozka z dnia na dzien, i tak wlasnie zrobi. im dluzej masz przewage to ok, ale jak zaczniesz sie otwierac to pozamiatane ;D