Takiego kiczu się nie spodziewałem w najśmielszych snach. Ja rozumiem że kino klasy b, że mordobicie itd. No ale...
Zacznę od tego że walki mimo że dośc widowiskowe, wyraźnie widac że są zaplanowane (to że są mnie nie dziwi przecież, ale to że widac już tak). Niektóre tricki wyraźnie wykonane ciut niezdarnie, a przecież to była podstawa Hongkongskich filmów z tego okresu. Ale to i tak nie problem i walki stanowią klasę samą w sobie, biorąc pod uwagę ile broi tu wykorzystano i ile świeżych pomysłów.
Problem tkwi w tym że twórcy chyba nie widzą które ich patenty są niezłe, a które zwyczajnie głupie. Moralizatorskie gadki, koszmarne dialogi i wszelkie preteksty by wytłumaczyc że tłuczenie ludzi to jest to czego żąda od bohatera Budda są na prawdę śmieszne. Do tego dochodzą nagłe powroty sił walecznych mnichów przy odpowiedniej motywacji, sceny walki wynikające nieraz bez żadnego powodu i strasznie szybkie zakończenie akcji (bo chyba twórcy zauważyli że film jest za długi, więc bohater po prostu wpadł do obozu wroga i wszystkich załatwił).
Po szkoleniu w Shaolin San Te staje się absolutnie niezniszczalny i ani razu nie zostaje draśnięty, więc jakiejś specjalnej zabawy nie miałem z obserwowania jego poczynań. Ot idzie do przodu i załatwia wszystkich. Przez ten czas jeszcze zbiera drużynę, ale ta mu się w niczym nie przydaje bo sam załatwia swoje sprawy. Scenariusz zajmował góra 2 strony, jak tak myślę, bo jego twórcy nie są ani konsekwentni, ani nie zaskakują.
Na plus zaliczam pomysłowe sceny treningu, w istocie tą częśc oglądało mi się bardzo przyjemnie. Natomiast reszta, technicznie, fabularnie i logicznie ostro utyka. Fani mordobic jak widzę przymykają na to oko. Ja chyba nie potrafię...
Boże, czasem powinienem dodawać komentarze dopiero po uprzednim przeczytaniu ich i to kilkukrotnie. Nie ma to jak umieścić 5 razy "że" w jednym zdaniu. Wybaczcie mi koszmarną interpunkcję i technicznie marny komentarz. Natomiast co do filmu zdania nie zmieniłem...
Tak. Jak nie wierzysz to proszę: http://pl.wikipedia.org/wiki/36_komnata_Shaolin
Wrogami byli Mandżurowie rządzący wówczas Chinami, a nie Tatarzy nie zwracaj uwagi na wpisy Lucky Luke'a bo się myli ( pewnie oglądał film z błędnym tłumaczeniem gdzie faktycznie zamiast słowa "manchu" występowało słowo "tartars"). Polskojęzyczna wersja Wikipedii delikatnie mówiąc nie jest źródłem godnym zaufania, jak nie wierzysz to sprawdź http://en.wikipedia.org/wiki/The_36th_Chamber_of_Shaolin.
Zdecydowana zgoda z choojniakiem - tłumaczenie polskie było naprawdę tragiczne, a że nikt nawet nie zastanowił się gdzie tatarzy, gdzie Mandżurowie... Szkoda - sama ocena jednak nie powinna odbywać się na podstawie tłumaczenia. Nie twierdzę, że tu się odbyła, ale obawiam się, że mogła zepsuć odbiór filmu.