Film nie jest zły, czy średni. To dobre proste kino, żadna rewelacja, żadne "eureka" czy nic nadzwyczajnego. Fajne, ciekawe kino, trochę do rozkminki nad życiem i śmiercią, nad tym jak podchodzimy do swojego życia i co by się stało, gdyby się okazało, że sami mamy około 3 miesięcy jeszcze... Owszem, temat może pierwszego kalibru też nie jest, facet który pił, umiera i wszystko chce naprawić. Miał niewykorzystany potencjał, który zaprzepaścił, tak samo jak stracił żonę i córkę. W filmie było kilka przeskoków scen, kilka momentów, które wymagały podkręcenia szarych komórek i poukładanie tego odpowiednio, mimo tych nieścisłości całość dało się szybko ogarnąć. Nie ma tutaj co za bardzo nawet komentować, albo się spodoba albo ktoś kimnie oko - czysta kwestia gustu ;)
Reasumując niezłe kino na nudny wieczór. Nic dla kogoś, kto wymaga wielkiego kina. Zresztą, jakby każdy film był wielki, to chyba było by nudno, co? :)