Film zdaje się być pozbawiony fabuły, psychologii i znajomości realiów historycznych, bazujący na tanich efektach. Można jeszcze ścierpieć to, że 20 wojów broni zamku przed 1000 zbrojnych i że machiny oblężnicze czy katapulty buduje się w ciągu godziny (traktując to wszystko jako formułę umowną, teatralną), ale chciałoby się w zamian ujrzeć coś bardziej skomplikowanego niż sama krwawa jatka. Nowością jest to, że templariusze zostali po raz pierwszy w kinie przedstawieni pozytywnie - ale chyba tylko dlatego, że byli dobrym kontrapunktem do papieża, którego tradycyjnie trzeba było przedstawić w najczarniejszych barwach. Jednym słowem brutalna bajka rysowana w czarno-białej kolorystyce.