Jeśli podobała się Wam „Rzeź” Polańskiego, to tutaj dostaniecie „Rzeź” z naprawdę niezłym plot twistem. Połowa filmu to nie to, co myślicie i będziecie tak zaskoczeni, że kopara opadnie. Zresztą na samym końcu nadal będziecie się zastanawiali, kto pukał do drzwi. Atmosferę niepokoju fajnie buduje i podkręca ciekawa, a przy okazji bardzo ładna muzyka. Podobnie jak u Polańskiego, dzięki kameralnemu planowi możemy delektować się fenomenalną grą aktorską – rola Mikołaja to mistrzostwo świata. Choć może reklama trochę tak sugeruje, to nie jest wcale rzewne kino świąteczno-mikołajowe. Tu emocje nie są z pokrytego lukrem plastiku, są rzeczywiste, a my wzruszamy się razem z bohaterami. Tak, jak w większości polskich domów, święta wyzwalają uczucia ukryte i niechciane, a każdy radzi sobie z nimi tak, jak potrafi, popełnia błędy, rani innych. Święta łatwe nie są, chyba dla każdego i może dlatego ten film jest tak bliski widzowi. To nie jest rozrywka na rozluźnienie, ale polecam.