jedyny tr który mi się podobał, był mega jak na tamte czasy i nadal, ale i tak są teraz lepsze gierki.

Zgadzam się. Numer 1 z całej serii. Super klimat, odpowiedni poziom trudności, świetnie zaprojektowane plansze. Walka trochę kiepska, ale z tym problem do dzisiaj sobie nie poradzili, a jak na tamte czasy to i tak nie było źle:-).

Również się zgadzam, najlepsza część. Oprócz wyżej wspomnianych zalet dołączam świetną ścieżkę dźwiękową. Kiedyś do tej gry jeszcze wrócę.

TR2 miał ciekawe lokalizacje(Wecja, Chiny). Jeśli chodzi o ostatnie to równie ciekawym był dodatek Golden Mask(oblodzone krainy). Oprócz tego w TR2 można też było standardowo obejrzeć pałac Croftów :) Grafika oczywiście bugowata czasem i trochę 'przykwadratowa', ale np. woda (refleksy) była zrobiona świetnie na owe czasy.

A ja uwielbiałem zarówno 1,2 i 3.

Grałem w pierwsze 6 części i ta to mój zdecydowany faworyt. Ktoś pamięta jak w pierwszej misji schodzi się po złoty "secret" i walczy z t-rexem? :O

W ogóle pierwsze trzy części miały dinozaury :D Późnej już od tych dziwactw raczej odeszli.

Dla mnie 1 i 2 są zdecydowanie najlepsze, ale lubiłem też 3, 4, Legend, Anniversary i Underworld.

a ja nadal gram w II i niczego dal mnie jej nie brakuje
Lepsze sterowanie i grafikę mam W Anniversary

Dla mnie jest to również ulubiona część. Ta gra jest zrobiona po prostu świetnie i uwielbiam wracać do tej części. W tej grze jest wszystko, w sensie że poziomy występujące w grze są różnorodne co jest oczywiście plusem. Fabuła w tej grze była ciekawa. Posiadłość Croftów też fajnie zrobiona. Dużo ciekawych zakątków, ładnie wyglądający ogród no i Winston :D Powiem Jedno. Ta gra miała naprawdę niesamowity klimat. Do tego została zrobiona tak, że w żadnym miejscu nie ma nudy. Cały czas coś się dzieje, dlatego grawalność stoi na wysokim poziomie. Jeśli chodzi o muzykę w grze to jest fajowska. Te melodie wpadały w ucho. Uprzyjemniało mi to przechodzenie gry :-)

Demo fanowskiego remaku TR 2

https://www.youtube.com/watch?v=HxXdTI0NNy0

Przeszłam tylko 1 i 2, ale końcowe etapy na Atlantydzie bardziej mi przypadły do gustu niż tutaj latające wyspy (??) i świątynia.