PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608411}
7,8 1 219
ocen
7,8 10 1 1219
Puzzle Quest: Challenge of the Warlords
powrót do forum gry Puzzle Quest: Challenge of the Warlords

10/10

ocenił(a) grę na 10

Mam z CdAction, genialna gra:)

użytkownik usunięty
cloud_strife1

Ja też z CDA. Im prostsza gra, tym bardziej wciągająca:)

ocenił(a) grę na 7

A kolejnym dowodem na to Tetris ;)

ocenił(a) grę na 8
cloud_strife1

A ja mam tą grę na Nintendo DS.

cloud_strife1

Dwójka również miażdży :)

ocenił(a) grę na 8
cloud_strife1

grę uwielbiam, nawet nie zliczę ile mi życia zeżarła :D

ocenił(a) grę na 9
slaniex

ale chyba kazda chwial przy grze była miła?:) świetna gierka!

ocenił(a) grę na 8
gjc44

absolutnie :D
kurde, nie wiem dlaczego, ale zawsze mam największą ochotę ją odpalić, kiedy na horyzoncie majaczy sesja...

ocenił(a) grę na 5
cloud_strife1

Na początku grało się nieźle – pomysł połączenia gry logicznej z RPG był ciekawy i dał również interesujący efekt. Jednakże gdy fala zachwytu minęła, sporo rzeczy w tej grze zaczęło irytować. Między innymi były to: brak ciekawych zaklęć (patrząc na to z perspektywy fabuły zaskakująco szybko dochodzimy do momentu, gdy mamy już wybrane sześć zaklęć, których nie możemy w żadnym wypadku wymienić na inne, bo to zburzyłoby nasze ustalenia taktyczne. Cała masa pozostałych zaklęć jest w takim wypadku zbędna i to, że mamy możliwość się ich nauczyć, nic nie znaczy, bo nie mamy po co to robić!), nędzny wybór run do tworzenia przedmiotów (no dobra, run do wyboru mamy od groma, ale tak naprawdę tylko kilka ma faktycznie niezłe właściwości i tylko z tych kilku opłaca się w ogóle korzystać), kiepski wybór samego ekwipunku (przez całą grę bodajże nie więcej niż trzy, cztery razy zdarzyło mi się kupić jakiś przedmiot w sklepie. Problem w tym, że nasz bohater może korzystać na raz tylko z czterech przedmiotów i zaskakująco szybko znajdujemy takie przedmioty, które stoją klasę wyżej od całej reszty. Nie ma więc sensu niczego kupować, bo nic nie jest na tyle dobre, jak to co już mamy). To nie koniec moich narzekań, bo nie wspomniałem jeszcze o trzech najbardziej denerwujących i czyniących tą grę niezwykle nużącą elementach. A mianowicie:

1) monotonność – niemal wszystkie misje (główne i poboczne) sprowadzają się do podróży z punktu A do punktu B i walczenia. Dostrzegam tu kompletny brak pomysłowości. Przecież gra oprócz walki oferuje nam jeszcze: chwytanie jeńców, tworzenie zaklęć i przedmiotów... Nie można było tego jakoś wykorzystać? Dlaczego nie mamy żadnej misji, która polegałaby, na przykład, na stworzeniu jakiejś broni, lub nauczeniu się jakiegoś silnego zaklęcia, które miałoby nam pomóc kogoś pokonać? Cóż, zamiast tego mamy wędrowanie po całej mapie i toczenie niekończących się bojów z potworami. Dobra, może i nie byłoby to tak nużące, gdyby nie drugi element:

2) potwory na drodze – gry podróżujemy z punku A do punktu B, w różnych miejscach pojawiają się potwory. Problem w tym, że ci przeciwnicy nie mają żadnego znaczenia dla fabuły, a ich jedynym zadaniem jest spowolnienie naszej podróży (bo zwykle są to potwory na niskim poziomie i raczej nie powinny nam zbytnio zagrażać). Tak więc zamiast iść z punktu A do punktu B, tam walczyć, a następnie wrócić z punku B do punku A i odebrać nagrodę, musimy iść z punku A, walczyć, walczyć, walczyć, dotrzeć do punktu B, tam walczyć, a następnie ruszyć z powrotem, walczyć, walczyć,walczyć, dotrzeć do punktu A i dopiero odebrać nagrodę. Nie wiem, jak wy uważacie, ale moim zdaniem fabuły dla tej gry, jak i walki podczas wykonywania samych misji jest dość, by oszczędzić sobie jeszcze niepotrzebnych starć po drodze. No dobra, powiecie pewnie, że przecież na tym głównie ta gra polega. I dobrze. Ja sam nie miałbym nic przeciwko tym bezpańskim stworzeniom, gdyby nie trzeci, najbardziej wkurzający element Puzzle Questa:

3) maksymalny poziom – na początku nasz bohater jest słaby, dlatego musi zdobywać doświadczenie i awansować na wyższe poziomy. To typowy element, zwłaszcza w grach RPG. W wielu z nich spotyka się również coś takiego, jak maksymalny poziom – czyli taki moment w rozwoju postaci, gdy ta nie może już się dalej rozwijać. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co chcą osiągnąć twórcy gier wprowadzając coś takiego. W każdym bądź razie zwykle rozgrywka jest tak pomyślana, byśmy do tego maksymalnego poziomu dotarli gdzieś pod koniec fabuły. Wówczas wiemy, że jesteśmy już blisko końca i nie przejmujemy się tym, że nasz bohater nie może się dalej rozwijać. Niestety Puzzle Quest w tym względzie różni się od innych tytułów. Tutaj maksymalny poziom osiągniemy nie pod koniec rozgrywki, ale już w jej połowie, jeśli nie wcześniej. A wtedy zadowolenie z gry pikuje w dół z każdą następną bezsensowną walką. Po co walczyć z nieważnymi przeciwnikami, skoro nie potrzebujemy już expa? Po co otrzymywać doświadczenie w nagrodę za wykonanie zadania, skoro mamy już maksymalny poziom? W ogóle zabawne jest, że za pokonanie czarnego charaktera – Lorda Bane'a – otrzymujemy bodajże 1000 punktów doświadczenia, chociaż wątpię, by ktokolwiek mierzył się z nim nie mając 50 poziomu (czyli tego maksymalnego).

Nie podoba mi się również fakt, że gra ma ograniczenie od lat trzech. Wiem, że czepiam się szczegółów, bo w sumie nie chodzi mi już nawet o to, że jeden z bohaterów je wszystko, co się rusza, albo że są tam wzmianki o rozdeptywaniu w pył, o zamienianiu ludzi w umarlaków i o łamaniu ciała na części... Chodzi mi głównie o to, że kolorystyka gry jest zbyt kontrastowa. Ja sam od wpatrywania się w te „puzzle” dostawałem nieraz silnych bólów głowy, a co dopiero jakieś małe dziecko. Epilepsja murowana!

Ale dosyć już tych narzekań. Moja ocena ogólna (choć cały ten komentarz na to nie wskazuje) to 5/10. Generalnie mamy tu do czynienia z dobrym pomysłem, ale niemiłosiernie rozciągniętym na zbyt długą fabułę. Puzzle Quest byłby dobry jako mini-gierka, a nie jako osobna pełnowartościowa gra RPG.

No, a teraz możecie mnie wszyscy zjechać za moją opinię :)
P.S.: wypowiedź zamieściłem tutaj, bo była zbyt długa, by zrobić z niej osobny temat.

ocenił(a) grę na 4
Riven_Femix

Dobre podsumowanie.

A z Bane'm walczyłem będąc na poziomie 43, tak mi się nie chciało już grać w kółko i to samo, ze zrobiłem run, byleby tylko do niego.

Najpierw walczyłem z nim będąc chyba na 39, ale nie mogłem mu dac rady, więc troche poexpiłem i polazłem znowu.

Na 43 był mega ciężki, ale miałem dobrą taktykę, a i tak chyba ze 20 razy podchodziłem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones