Dla mnie (póki co) tytuł roku 2020, który zaskoczył mnie najbardziej! Oczywiście… to nie jest gra, w którą będziemy grać setki godzin, to nie jest potężny Triple-A a zdecydowanie niszowy, niezależny tytuł, który ujmuje w każdym aspekcie. Otwarta fabuła, obłędnie mroczny klimat, ciężka rozgrywka z dość interesującymi rozwiązaniami, dźwięk, efekty wizualne oraz mnóstwo niestandardowych rozwiązań to jedynie kilka zalet Mortal Shell. W grę twórcy włożyli sporo serca i pomimo niskiego nakładu finansów efekt jest imponujący. Jak na stosunkowo mały projekt nie napotkałem na żadne bugi, błędy w animacji walki czy też jakiekolwiek inne problemy.
Dziwią mnie recenzje porównujący Mortal Shell do serii soulsów; pewnie, natkniemy się na kilka znanych i mniej lub bardziej lubianych rozwiązań ze soulsów, ale to jednak swój własny tytuł, z własnymi rozwiązaniami, z własnym klimatem. W większości gier w tej chwili gracz dostaje wszystko podane na tacy i kolejne etapy gry to niczym odhaczanie zadań ‘do zrobienia’, tutaj czegoś takiego nie mamy. W początkowej fazie rozgrywki każdy przeciwnik stanowi niemałe wyzwanie, podobnie jak zorientowanie się w świecie Mortal Shell, fabule i opcji ulepszania postaci. Wszystko rozkminiamy sami, bez zbędnych „samouczków”. Gra jest trudna, momentami bardzo ciężka, łatwo się pogubić w początkowej lokacji, chwilami nie wiemy jakie stoją przed nami zadania, ale nie jest to dla mnie wada tytułu – wręcz przeciwnie.
Kontynuacja tytułu pewnie mało prawdopodobna, ale chętnie bym pograł Mortal Shell 2. Potencjał gry jest olbrzymi.