Ja osobiście nie grałem w oryginał. Poprostu nie miałem dostępu, a jak już później miałem to już byliśmy kilka generacji do przodu.

Ogólnie nie jestem fanem jRPG (szczególnie jeśli jest to turowa rozgrywka), ale dałem szanse bo gra byla za darmo w PSN+, no i po namowach od kolegi dałem się skusić.

Moje wrażenia po pierwszej godzinie: wow super sie gra, wygląda świetnie, muzyka rewelacja - robie platynę

ok rozdziału 7-9 już byłem średnio poirytowany, że wszystko jest rozciągnięte do granic. W tej grze najwięcej jest czekania... czekania aż w końcu bohater wciśnie przycisk, bo z jakiegoś powodu trwa to 5 sekund, albo przejdzie przez dziure w ścianie, po to by przebiec 7 km pustego korytarza by dojść do kolejnej dziury w ścianie.

misje poboczne - jakiś żart. albo chodzenie w tą i spowrotem korytarzami, albo bardzo beznadziejne QTE mini gierki.

Najlepsze w grze były same walki, ale do czasu, bo te potrafiły być też całkiem nudne.

Ostatnie 3-4 rozdziały doprowadzały mnie do furi, ale mimo to nie omijałem filmików itd żeby móc śledzić główny wątek... I żałuje. Absolutnie nic bym nie stracił. Jestem wkurzony troche na siebie, że nie umiem zostawić gry w połowie, bo z jakiegoś głupiego powodu muszę dokończyć jak już zaczne.

2/10 - strata czasu
+1 za muzykę
+1 walkę

dał bym +1 za grafikę, ale za dużo jest miejsc gdzie tekstury są tak niskiej jakości że Quake 3 miał lepszą.

Haha dokładnie - pierwsza godzina gry to najbardziej słodkogorzki fragment, bo twórcy poczynili w nim najmniej zmian względem oryginału - w historii, postaciach, dialogach i tempie akcji. Praktycznie 1 do 1, oprawione nową prezentacją i mechaniką. I to właśnie jest wizja rimejku, którego nigdy nie dostaniemy.