Powiem szczerze, że czuję niedosyt w relacji żeńskiej V z Riverem Wardem. Uważam, że postać Rivera zasługuje na więcej uwagi i trochę został tu zmarnowany potencjał.
Szkoda, że męska wersja miała z Panam tyle wątków, trochę większą możliwość rozwinięcia relacji w zadaniach, nawet jakieś zakończenia, natomiast żeńska V zbytnio takiego z Riverem nie miała...
Nie musiało to być "i żyli długo i szczęśliwie", ale uważam że powinna być jako taka możliwość decyzji, czy V chce spędzić chociaż pozostały czas z Riverem, otrzymać możliwość wyjazdu z nim czy ostatecznie się rozstać. Nawet jeśli ten związek był skazany na porażkę, zdecydowanie zabrakło mi scen, nawiązywania głębszej relacji, szczególnie, że po Wardzie było widać, że traktował to poważnie, o czym nieraz mówił. Żeńska V wydawała się mi zdecydowanie bardziej zdystansowana w związku, niż wersja męska. W tej relacji niestety czuję trochę niedosyt...