a gry sprzedawane w milionach egzemplarzy zwiekszaja znaczaco tzw soft power danego kraju (w 10 dni sprzedali 13 mln cyberpunkow), dzialaja wizerunkowo jak filmy z holywood w przypadku USA.
Widac nie wszystkim sie to podoba ze najbardziej oczekiwane gry pochodza z Polski (teraz Dying light 2 jest najbardziej oczekiwana gra na steam a w pierwszej 30 jest az 6 gier z Polski).
Pl to mial byc zascianek produkujacy cebule i kubusie marchwiowe a nie gry sprzedawane na calym swiecie w milionach egzemplarzy. Przykladow w innych dziedzinach moznaby mnozyc.
Tak samo bedzie jak wyjdzie na rynek jakis ciekawy samochod z pl. tez bedzie niezle gnojenie.
Ale o czym mowa właściwie? Tej gry pod względem technicznym chyba nie dało się bardziej skopać --- biorąc też pod uwagę wszelkie niedotrzymane obietnice. Jako Polak czuję się zażenowany, na pewno nie skrzywdzony. Fabuła i postacie jak najbardziej na plus i dlatego na Filmwebie dałem ocenę 8/10, ale... jak się tak przez moment zastanowić, to nawet i pod tym względem gra wydaje się niedokończona, a sam "cyberpunk" to coś jak frazes, który koło cyberpunka (gatunku) nawet nie stał.
Dystopijny świat rządzony przez korporacje, w którym biedni stają się jeszcze biedniejsi, a bogaci jeszcze bogatsi, w którym cybernetyka rozwinęła się do niebezpiecznie zaawansowanego stopnia, noirowo pesymistyczna fabuła o transhumanistycznej przemianie tożsamości spowodowanej przez działanie niepokojąco zaawansowanej technologii, pytania o życie i śmierć - no faktycznie, gra nawet nie stała obok gatunku, w ogóle.
No dobrze, wyjaśnię. Ja oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że Cyberpunk 2077 został stworzony na podstawie podręcznika do gry --- i to bardzo dobrego podręcznika --- więc już samo to daje solidne cyberpunkowe podstawy. Jako gracz natomiast w żaden sposób nie poczułem, że jestem cyberpunkiem --- gościem, który zadepcze wszystko, nie tylko trupy, byle dotrzeć do celu. Tylko jakiego celu? Miałeś chociaż przez moment wrażenie, że jesteś częścią jakieś kontrkultury albo że walczysz przeciwko tym strasznym korporacjom? Sama dystopia z punktu widzenia gracza / czytelnika (bo o niej się głównie czyta) też jest wątpliwa --- garstka osób na ulicach, a pośród nich najczęściej wymiotujące dziewczyny. W kilkudziesięciu miejscach na mapie działają grupy przestępcze. I to tyle, jeśli chodzi o nasze mroczne miasto. Chyba jednak to trochę kpina, zwłaszcza że CDPR dostał miliony dofinansowania z programu Inteligentny Rozwój, a miasto może tylko w jakimś procencie przejawia oznaki inteligencji. Dystopia, jeśli już, istnieje tu tylko w narracji i nie ma wpływu właściwie na nikogo. Pesymistyczna, noirowa fabuła? W którym momencie taka jest? [spoiler] Na samym końcu, kiedy się okazuje, że technologia NC nie ma ci w zasadzie niczego do zaoferowania? Jak dla mnie było to rozczarowujące, bo nawet dzisiaj wiemy, czym jest zaburzenie dysocjacyjne osobowość i że nasze głowy są w stanie pomieścić nawet dziesięciu takich Johnnych Silverhanów. Chyba nie rozumiem. Czym jest transhumanistyczna przemiana tożsamości w przypadku Cyberpunka 2077? I jakie pytania dotyczące życia i śmierci zadają sobie bohaterowie? Btw. czy ten pesymizm dotyka też inne postacie? Miałeś wrażenie, że ich tożsamości są w jakikolwiek sposób naznaczone / zniszczone dystopią? Cóż, dla mnie to nie jest coś, o czym CD Projekt zapewniał przez długie lata. To miała być dojrzała fabuła, a na końcu okrzyknięto mnie Legendą Night City. Na pewno ten dojrzały gest w stosunku do V docenią decydenci z Netflixa.
Fajna gra science-fiction --- i tyle. Cyberpunkiem nie poczułem się ani przez moment.
No tak bo jak polskie to na pewno trzeba to krytykować bo jest polskie xD W jakim ty świecie żyjesz xd