PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10019491}
8,9 1 769
ocen
8,9 10 1 1769
Cyberpunk 2077: Widmo Wolności
powrót do forum gry Cyberpunk 2077: Widmo Wolności

Pierwszym moim wyborem było zakończenie Reeda. Zawsze pierwszy raz przechodząc dany tytuł, decyzje podejmuje tak by były w zgodzie ze mną, czy odgrywaną przeze mnie postacią i w CP nie było inaczej.
Dziwi mnie aż taka wielka popularność wyboru Somi, bo przed questem gdzie wcielamy się w parę bliźniaków, każde spotkanie z nią wysyła nam jakieś czerwone flagi na jej temat. Ale ostrzeżeniem które chyba najbardziej rzuca się w oczy jest to, że Songbird próbuje cały czas wywrzeć wpływ emocjonalny na V (i gracza też). Ciągłe powtarzanie, że znajdujemy się w tej samej sytuacji, że powinniśmy ją rozumieć jak mało kto etc. Niewątpliwie jej historia jest bardzo poruszająca, jak zniszczyła ją praca dla prezydentki, gdzie ona w tej kwestii miała mało do gadania. W końcu to na polecenie samej Mayers musiała obcować z Blackwallem, który był powodem jej powolnego wymierania.
Jednak nawet w świetle tych faktów, nie widzę racjonalnych podstaw by wejść z nią współpracę. Sama jej kolaboracja z Hanssem jest objawem szaleństwa, a co dopiero, że każdą osobę z jaką współpracowała, kopnęła w dupę (Mayers, Reed, Hannsen i finalnie sam/sama V).
Reed nie jest oczywiście wyborem jednoznacznie dobrym, wpisuje się jednak idealnie w te konwencje mniejszego zła. Idąc jego ścieżką widzimy w jaką furie popadła Songbird. Zrobiliśmy jedną rzecz nie po jej myśli, a moc jaka się z jej uwalnia w połączeniu z jej frustracją jest niebezpiecznie groźna. I dlatego dla mnie osobiście kanonicznym zakończeniem jest to gdzie na samym końcu pozwalamy jej umrzeć, nie pozwalając by wpadła w ręce NUSA. Emocjonalny kop w jaja jaki gracz/graczka przeżywa wtedy jest naprawdę mocny. Widzimy nie tylko do czego działania pragmatycznej prezydentki, dorowadziły jej byłą neturrnekę, ale jednocześnie jak na końcu sam/sama V zostaje bez obiecanej nagrody. A ostatni dialog z Reedem, a potem Johnnym, mistrzostwo scenariopisarstwa moim zdaniem...
Zakończenie Songbird zdradza nam natomiast, że był to jej skrzętnie zaplanowany pokaz, gdzie od początku wiedziała, że jesteśmy tylko kolejnym środkiem dotarcia do jej osobistego celu. Nie widzę tym samym powodu by wysyłać ją końcowo na księżyc. V zostaje w tym zakończeniu wykorzystany/wykorzystana, a dodatkowo musi zabić Reeda. Bardzo oszukany się czułem doświadczając tego zakończenia.
Wybory podejmowane w zakończeniu Reeda są moim zdaniem o wiele bardziej konsekwentne i racjonalne. V cały czas biegnie za marchewką na kiju, jaką jest usunięcia Chipa z Silverhandem, ale w wyniku swojej empatii (uśmiercenie Somi), zostaje kopnięty w dupę przez swoich zleceniodawców.
Dodatkową kwestią jest to, że Songbird prawie na pewno nie zostaje finalnie uleczona po wylocie na księżyc w jej zakończeniu. W końcu sam wylot zaproponował jej niejaki Mr. Blue Eyes, a mamy masę podstaw by sądzić, że ten gość nie ma żadnych dobrych zamiarów wobec kogokolwiek. Jeżeli w ogóle możemy mówić o nim, jako "ktoś", a nie "coś"...
Wiem, że trochę ten wpis bez ładu i składu, ale z chęcią poczytam wasze opinie na temat zakończenia, szczególnie tych osób, które jednak idąc za głosem serca (lub rozumu) wybrały ścieżkę Somi

dou6le6ind

Witam!

Chętnie dodam od siebie 3 grosze, bo jestem w gronie osób, które wybrały ścieżkę Somi (poniekąd) i w efekcie otrzymało najbardziej depresyjne zakończenie gry.

Kierowałam się raczej wyborem mniejszego zła według mojego kompasu moralnego. Reed owszem jest szczery i chce dobrze, ale jest zbyt lojalny NUSA i pani prezydent.
Nie podoba mi się gdy ktokolwiek jest lojalny jakiejkolwiek korporacji czy aparatowi państwowemu (chociaż tutaj bądźmy szczerzy NUSA bardziej przypomina korporację a'la Militech).
Kilka scen przypieczętowało jeszcze mój wybór. Między innymi zabicie tego ślepego netrunnera (V nie wiedziała, że on zginie a Reed i tak stwierdził, że nie planował darować mu życia) oraz zabicie francuskich bliźniaków. Nie zasługiwali na śmierć. Te zachowania utwierdziły mnie w przekonaniu, że dla NUSA Reed bez zawahania zabiłby V i wmówił sobie, że to dla dobra 'państwa'.
Nie pochwalam też jego toku rozumowania. Twierdził, że chce pomóc Somi poprzez przekazanie jej NUSA, bo w ten sposób nie zginie, ale przecież będzie wykorzystywana i będzie żyła w cierpieniu reszte swojego życia.

Somi nie ufałam od początku ale bardziej się z nią utożsamiałam. Jej historia jest podobna do V. Obie chcą się uratować i przez to podejmują wiele lekkomyślnych decyzji, przez które ginie sporo osób (czy V tak samo nie robi?) Wybaczałam jej wszystko po kolei, ale miarka się przebrała gdy w pociągu powiedziała mi, że od początku wiedziała że może uratować tylko jedną osobę i że wykorzystała V. Wtedy uznałam, że ja też spróbuję uratować V za wszelką cenę (tak jak robiła to Somi do tej pory). Zadzwoniłam więc do Reeda, przekazałam mu Somi a on w zamian załatwił V operację usunięcia Johnnyego. Tylko że V budzi się po 2 latach, bez Johnnyego, bez sił, bez cyberware i bez przyjaciół, w mieście opanowanym przez Militech. Został jej tylko Victor, którego żywot przygnębił mnie jeszcze bardziej. (po tym zakończeniu musiałam sobie zrobić kilka dni przerwy, bo naprawdę mnie przybiło)

W każdym razie za drugim razem wybrałam ścieżkę Reeda + zabicie Somi i uważam, że to najlepsze i najbardziej sensowne zakończenie. Somi nie będzie cierpieć, NUSA jej nie wykorzysta, Reed zostanie zdegradowany ale to może sprawi, że przestanie być taki lojalny i zerwie zupełnie z NUSA i Myers. Nie jest to do końca powiedziane, ale możemy mieć taką nadzieję.

Pozostałe 2 zakończenia (Somi+księżyc oraz Reed+niezabicie Somi) jeszcze mam do przejścia ale czuję, że niewiele to już zmieni jeśli chodzi o mój punkt widzenia.

Pozdrawiam :)

PS dodam jeszcze od siebie odnośnie Twojego akapitu:
"Zrobiliśmy jedną rzecz nie po jej myśli, a moc jaka się z jej uwalnia w połączeniu z jej frustracją jest niebezpiecznie groźna. "
Tutaj nie do końca obwiniałabym Somi. Ona już wtedy w pewnym sensie integrowała się z Blackwallem i to zniszczenie które niosła było bardziej sprawką rogue AI a nie jej.

ocenił(a) grę na 9
dou6le6ind

Dla mnie wybór Songbird był oczywisty. I patrząc na inne zakończenia to wybrałem idealnie.
Dlaczego był oczywisty? Bo została wielokrotnie zdradzona, bo Reed to zwykły zabójca, który zabija bez mrugnięcia okiem.
Przede wszystkim Songbird chciała być tylko wolna, chciała się uwolnić od pani prezydent, a Reed jednak chciał ją zamknąć, chciał zagrać jej wolność.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones