Na wstępie chciałbym sprostować, że gra mi się spodobała ale parę rzeczy mi psuło rozrywkę.
Jedną z nich nie jest błąd a raczej aspekt, który obrali twórcy. Mówię tutaj o ciągłej narracji głównego bohatera, która nie tyle przeszkadza sama w sobie co powoduje, że dialogi mówione przez jedną osobę powodują, iż postacie są kompletnie bezosobowe i ciężko się wczuć w ten klimat i brać ją na poważnie.
Niemniej jednak chciałem tutaj napisać o błędach jakie uświadczyłem i które miejscami nieźle potargały mi nerwy. Przeciwnicy często strzelają przez drzewa, głazy, ściany i inne przeszkody co widziałem często na zwolnionym tępie obserwując jak kulka wylatuje ze skały i trafia mnie w łeb.
Często przez to, ze widzą głównego bohatera przez przeszkody nie muszą wycelowywać broni i momentalnie po wychyleniu się zza osłony strzelają w naszym kierunku trafiając z szaloną celnością. Dziwnym jest też to, że przy misji na moście zdarzało mi się dość często odbić od słupka niczym kulka z kauczuku lub jakiś gumowy pokemon i spaść w przepaść co było równie zabawne co irytujące.
Niemniej jednak polecam grę każdemu fanowi dzikiego zachodu mimo tego, ze gra sporo się różni od poprzednich z serii (ale czy ta seria nie miała od poczatku dendencji do zmian?)
hehe. Rozumiem narrację i klimat barowych opowieści ale gość mówi rzeczy, które są zupełnie zbędne. Nie musimy słuchać opisu czegoś co widzimy przed oczyma :)
Zapomniałem jednak wcześniej wspomnieć, że czasem jak przeciwnik biegnie to moje kule przez niego przelatują :D
W iniversum tej gry były prawdziwe :) Chyba za wyjątkiem tych duchów. Albo to była metafora albo za dużo opium