Sezon 1: Zero Zero Zero

Film jest fenomenalny, zgrabnie łączy wszystkie wątki, pokazując nam tak wiele światów, które przecież (wiemy) gdzieś-tam są, ale o których nie mamy pojęcia. Symbioza światowego systemu przestępczego jest równie zdumiewająca jak oko ważki, czy zorza polarna. Przepiękne zdjęcia, obrazy i ujęcia powalają, są jak olejne...

Z dobrym serialem jest jak z łowieniem ryb (nigdy nie łowiłem ryb), ale tak je sobie wyobrażam to znaczy siedzisz godzinami, co jakiś czas wpadnie Ci coś pomniejszego i niby jesteś zadowolony, ale i tak dobrze wiesz że czekasz na dużą rybę. Zero, zero, zero to rekin,

wwierca się w mózg jak wiertło, czasami aż boli.......

Widać tu rękę Saviano bo serial klimat mocno podobny do Gomorry. Fajnie pokazano trzy elementy handlu narkotykami - producentów, przemytników i rozprowadzających. Wątki się fajnie przeplatają, muzyka dobrze dobrana. Niestety twórcy poszli w przesadę - chory syn przemytnika ma trochę drogę od zera do bohatera, w Meksyku...

obejrzałem na razie 1 odcinek i jestem pod wrażeniem, oby tak dalej. Połączenie Gomorry z Narcosem - co z tego wyjdzie ? na pewno się dobrze nie skończy, ale to już wiemy po książkach Saviano ...