Oczywiście musieli zepsuć wszystko jakimś głupim podtytułem :) Właśnie jestem po lekturze recenzji z "Gazet Telewizyjnej" i zastanawiam się, czy pani recenzentka oglądała ten sam serial, co ja. Mam na myśli przede wszystkim kwestie aktorstwa. Zgadzam się, że Filip Orleański w wykonaniu Alexandra jest świetny, ale żeby nazwać blagdenowego Ludwika bezbarwnym?! O.o
Dziwne, według mnie obydwoje są świetni. Jest między nimi taka fajna chemia trudnej, braterskiej miłości. W ogóle serial jest rewelacyjny. Wszystkie moje problemy odpłynęły na te dwie godziny, kiedy oglądałam pierwsze dwa odcinki. Czekam z niecierpliwością na kolejne.
Fakt, podtytuł zupełnie niepotrzebny.
Też nie rozumiem sensu tego podtytułu, ale my chyba lubimy dorzucać swoje trzy grosze do wszystkiego :-P
A co do głównych postaci, to wg mnie bardzo dobrze wykreowane, także nie pokusiłabym się o nazwanie Ludwika bezbarwnym, ale to już kwestia subiektywnego odbioru.
Ja trochę żałuję, że spece od castingu nie pozamieniali chłopcom ról. W końcu Alexander jest starszy, wyższy, ma głębszy głos...Z kolei młodszy, filigranowy George do tej pory bardzo dobrze wypadał w rolach charakterów, którym fanki lubią przypisywać homoseksualizm (Grantaire, Athelstan)...Może lepiej by czuł się w roli Monsieur'a?
Choć moim zdaniem Blagden i tak dał radę jako Ludwik, przecież scena tańca czy "Bow to your king" to mistrzostwo. Pani recenzentka zarzuca mu też zimne spojrzenie. To chyba dobrze? W opozycji do brata, który aż kipi od emocji, Ludwik ma być taką maszynką skrzętnie skrywającą uczucia, bo czuć królowi nie wypada. Trudno jest być bratem króla, ale pod jednym względem ma łatwiej na pewno - lepsza rola do zagrania i w dodatku drugoplanowa, a one często kradną show głównym postaciom.
Ostatnie zdanie trafione w punkt. W tym wypadku wydaje mi się, że właśnie ta niepozorna, drugoplanowana rola skradła show.
A co do zimnego spojrzenia to może i biło od niego chłodem, ale to akurat dobrze. Taka miała być ta postać, to jedynie świadczy o świetnym jej wykreowaniu. Te zarzuty osoby, która pisała recenzję, mocno naciągane.
A jeszcze odnośnie zamiany ról, to właśnie mi bardzo się podobało to, że może na pierwszy rzut oka, nie były te postaci takie oczywiste. Ja właśnie też już od pierwszego odcinka, myślałam o potencjalnej zamianie, ale chyba jednak tak jak jest, jest najlepiej.
Moim zdaniem dobrze dobrali aktorów, Filip Orleański był wodzem naczelnym, brał udział w wielu kampaniach wojennych, co jakoś bardziej męsko się kojarzy niż baletowe pląsanie Ludwika z maską.
Co do gry aktorskiej to zgodzę się z Tobą, natomiast recenzja z "Gazety Telewizyjnej" była o tyle ciekawa, że przedstawiała to prawdziwe życie na królewskim dworze, nie takie piękne jak nam się to ukazuje. Mi jednak trochę brakuje w tych serialach historycznych zgodności akcji z faktami ;)