Tak jak w temacie, gdyby nie Kurt Wallander to pewnie bym nie wkręcił się w klimaty kryminałów w stylu noir. Klasyk, najlepszy z Wallanderow. Pozdrawiam
Miło jest przeczytać takie słowa, sam jestem zagorzałym fanem serialu o komisarzu Wallanderze od sierpnia 2010 roku. Wcześniej, poza muzyką, raczej unikałem wszystkiego co jest związane ze Szwecją, jednak po obejrzeniu rewelacyjnego filmu pt: "Pozwól mi wejść" oraz przeczytaniu książkowego oryginału człowiek nabrał apetytu. I tak pewnego dnia w wawskim Saturnie natrafiłem na 1 sezon tego serialu i... do tej pory szwedzki "Wallander" jest dla mnie numerem jeden jeśli chodzi o zagraniczne seriale kryminalne. Brytyjski serial, chociaż z doborową obsadą i scenariuszem opartym na książkach, nie ma takiego specyficznego skandynawskiego klimatu...