Każdy odcinek to mindfcuk. Żałuję, że się skończył, ale też jestem zadowolony, że nie ciągnie się w nieskończoność i deprecjonuje swojej wartości. Dla mnie to arcydzieło bez porównania do czegokolwiek innego. Wizualnie, muzycznie i fabularnie. Powinienem chyba teraz obniżyć ocenę wszystkich pozostałych 3500 filmów i seriali, które siedzą w mojej historii i jakoś zupełnie się zdeklasowały...
Tez tak uwazam, a historia zostala zamknieta ( chociaz przypadkowo, bo planowano 3 sezon) w bardzo ciekawy sposob. Poniewaz "walka dobra ze zlem" zawsze gdzies sie toczy, od momentu powstania swiata, az do samego konca jego istnienia, i tak w Utopii nasi pozytywni bohaterowie zostali pojmani przez (prawdopodobnie) siec, ale w tym samym momencie pojawila sie dla nich nowa nadzieja, bo oczy otworzyl wulkan energii i najbardziej rozemocjonowany zabojca w historii telewizji- Arby, chociaz wiadomo, ze "it's Pietre"