Reginald robił wszystko, żeby doprowadzić do przywrócenia do życia swojej żony... Dzieci, a konkretnie ich moce, były mu potrzebne do zasilenia maszyny, która miała ożywić jego żonę poprzez restart Wszechświata, który sam chciał zaprogramować. (Dzieci jako tako miał gdzieś). Dziennik nie ma tutaj nic do rzeczy, to tylko easter egg w pierwszym sezonie (Klaus go gubi, sprzedając szkatułkę za kasę na narkotyki), bo dziennik znowu jest w rękach Reginalda w trzecim sezonie. Nie wiadomo, czy wiedział o Końcu Świata, raczej przygotowywał dzieci do misji w Oblivion, natomiast nie można w 100% założyć, że rzeczywiście nie żyje, bo to kosmita w ciele humanoidalnego robota. Możliwe że jego śmierć lub jej upozorowanie to był zwykły akt desperacji. W drugim sezonie spanikował, że wybrał "złe dzieci" i postarał się już o takie bardziej zdyscyplinowane. Nie spodziewał się jednak, że razem z Pogo zaczną go szprycować. Dlatego też jego działania w trzecim sezonie są dość chaotyczne, robi wszystko, żeby wkupić się w ich łaski i zaprowadzić do Oblivion, natomiast sam jeszcze nie wie, jak znaleźć klucz, chociaż pracował nad tym całe życie (w pierwszym sezonie nie miał dla nikogo czasu, bo wciąż coś obliczał i zapisywał). Też dobrze, że akurat miał tyle dzieci pod ręką, bo sporo z nich ginie, w momencie kiedy giną Jayme i Aphonso, a wcześniej Marcus, Reginald już wie, że nie obejdzie się bez drugiej siódemki, bo wciąż potrzebuje siedmioro z nich... Sądzę, że wiele wątków wyjdzie na jaw dopiero w czwartym sezonie, dopiero wtedy dowiemy się, czy on to wszystko zaplanował, mając w jakiś sposób wgląd w przyszłość, czy jednak wszystko jest dziełem przypadku. Reginald w trzecim sezonie podczas rozmowy z Pięć mówi, że widział takie końce świata, o jakich mu się nawet nie śniło...