Jak dla mnie ten odcinek był trochę naciągany z wielu powodów.
Po pierwsze: Grogu który jakimś cudem przedostał się niezauważony do Dina którego pilnowało tylko dwóch żołnierzy.
Po drugie: Axe wylatujący plackiem rakietowym przez atmosferę planety - przypomnę tylko że w jednym z poprzednich odcinków w pogoni za tym przerośniętym ptaszyskiem paliwo w plecakach wyczerpało się dosyć szybko po intensywnym locie.
Po trzecie: OP Grogu - Najpierw rzuca se gwardzistami pretoriańskimi jak Yoda w Zemście Sithów podczas wizyty u Palpsa, a potem odwala akcję Kanana z Rebeliantów rzecz jasna bez uszczerbku na zdrowiu. Nie mówię że Grogu nic nie potrafi, no ale jednak taki Kanan był raczej bardziej doświadczonym Jedi.
Po czwarte: Gideon zdawał się znać plany Dina i chciał zaprowadzić go w pułapkę, lecz pozwolił mu zniszczyć swoje klony i hasać po bazie. A propos niewykrywalności bohaterów w bazie wroga - zdziwiło mnie to że nie udało im się znaleźć R5 mimo iż ten myszobot włączył alarm. Jest to o tyle dziwne, że w następnej scenie podczas ataku Mandalorian w tym miejscu okazuje się być cała masa imperialnych.
Ciekawi mnie też reakcja osób doszukujących się szpiega wśród Mandalorian albo liczących na Cameo Boby Fetta. Ja w sumie też liczyłem na jakąś scenę po napisach albo inny smaczek, no ale nic. Jestem też trochę zawiedziony że Grogu nie powiedział "tak każe obyczaj" mimo iż była do tego idealna okazja. Jedyne co to Mitozaur otworzył oko jak Smaug w ostatniej scenie 1 części Hobbita i tyle...