Włączyłem z nadzieją na znakomity... no może przynajmniej dobry miniserial... A po obejrzeniu pięciu odcinków chyba sobie daruję. Słabe wszystko; kamera z ręki, fabuła, tempo, scenariusz, aktorstwo przeciętne, muzyka nie jest mistrzostwem, rozmowy o niczym, sceny nie wiadomo po co...Nuda Panie. Może zrobiono by z tego dobry 90 minutowy film a nie ciągnące się w nieskończoność "chodzenia" a za nimi kamera, tanie zdjęcia, przerywniki, gadki...Cholernie smutne rozczarowanie.
Ja właśnie skończyłam oglądać pierwszy odcinek i mam podobne odczucia... Miałam nadzieję, że w dalszych będzie lepiej, ale mi ją niemal odebrałeś
Tak, oceniłam po pierwszym odcinku. Nie zdarzało mi się to wcześniej, ale ten przypadek mnie szczególnie zainspirował. Nie znam się za bardzo na serialach, ale z tego, co wiem, pierwszy powinien być na tyle interesujący, by wystarczająco zaangażować widza i utrzymać jego uwagę na kolejne. Tu niestety oskarowe nazwisko reżysera tego nie serwuje. Jeśli dalsze odcinki, do których pierwszy mnie w ogóle nie zachęcił, będą lepsze ocenę poprawię...
Jak można ocenić serial po obejrzeniu tylko jednego odcinka ? Co za ignorancja...
odliczasz odpowiednią ilość gwiazdek, klikasz i leci... Tobie pewnie się nie uda, bo to wychodzi tylko serialowym ignorantom, zwłaszcza gdy sami to otwarcie przyznają ;P
ja oceniłem na 1 po 5 minutach przewijania całego odcinka ... i co z tego? Stwierdziłem to samo co jest napisane w pierwszym poście. Nie potrzeba ogladać całego sezonu żeby to stwierdzić... Jak się ma na koncie kilkaset przez kilka lat obejrzanych filmów/seriali to po kilku minutach mozna bardzo duzo rzeczy stwierdzić.
i przyznajesz się do tego publicznie? to niezły dzban z ciebie. albumy muzyczne też oceniasz po 10 sekundach singla? ja mam obejrzane 2700+ filmów i seriali i nigdy nie oceniłbym czegoś po 1/10 całości. to jest spójna historia, nie znasz jej rozwinięcia i zakończenia, każdy odcinek jest poświęcony innej osobie, kompletnie nie znasz ich losów. możesz zrezygnować z dalszego oglądania, bo nie wciągnęła cię fabuła, męczy cię ten rodzaj pracy kamery czy nie wiem, okazało się, że nie lubisz jazzu, ale nie masz prawa wystawiać temu oceny jako całość, co najwyżej pierwszy odcinek. chociaż nawet nie, bo obejrzałeś go w 5 minut #facepalm
Patrząc na twoje oceny i profil, widać, ze taki "The Eddy" czy "Drakula" oraz inne takie nie przypadną Ci do gustu. Nic nie mam do męskiego kina, ale po trailerze i twoich ocenach można było powiedzieć, że nie polubisz tego serialu. Większość ludzi (w tym może ty?) ogląda ten serial, bo Kulig tam jest i może Chazelle reżyseruje. Tylko pamiętajmy, że Netflix to nie jakość, a ilość. W przypadku HBO i Amazon jest odwrotnie. Na Netflixie dużo filmów, tylko na HBO i Amazon są dobre filmy i 2x mniej. Chociaż są takie małe błędy w systemie jak "Mrzyj, monstrum mrzyj" na HBO.
Dziękuję za opinię. Są tak podzielone, że z pewnością sprawdzę dalsze odcinki mimo, że po po seansie pierwszego mam na to nieszczególna ochotę. Jednak zawsze trzeba dać szansę.
Witam. Mam to samo. Kończę pierwszy odcinek i już wiem że dobrze nie będzie. Te wieczne zbliżenia i kamera z ręki strasznie psują odbiór. Muzyka jest spoko, chyba największa zaleta serialu, ale scenariusz i tempo po prostu odpycha. Szkoda bo marzyłem aby pani Joanna zagrała w porządnym serialu i pokazała swój talent.
Ogromne rozczarowanie. Ten serial jest po prostu nudny. Scenariusz pisany na kolanie. Wątek Joanny Kulig (Maja) i jej matki(Agnieszka Pilaszewska) mnie rozwalił. Kto pisał te dialogi? To było bez sensu.
Mnie serial do siebie przekonał. The Eddy nie jest klasycznym filmem muzycznym do jakich wcześniej nas przyzwyczaiło kino. Chazelle mocno odwołuje się do tradycji francuskiego neobaroku. Charakterystyczną rzeczą dla tego nurtu jest zderzanie ze sobą wątków z różnych porządków gatunkowych, balansowanie na granicy skrajnego naturalizmu i przeestetyzowania. W serialu dodatkowo przeplatanie się tych wątków jest poddane strukturze opartej na dźwięku. Można powiedzieć, że The Eddy to taki filmowy ekwiwalent improwizacji jazzowej. Jeśli nie podał się wam The Eddy to tym bardziej odbijecie się od filmów Caraxa, czy teledyskowego Leloucha. Myślę, że opinie ludzi w stylu: "Twórca La la landu, a tu coś takiego" są podyktowane promocją. Bliżej The Eddy to europejskiej awangardy niż amerykańskiego musicalu.
Nie jest to niszowy serial, ale widzę w nim pewne inspiracje i ciekawe rozwiązania formalne. Sam dostrzegłem to w tym serialu. I proszę bez przekleństw i hejtów, radzę zapoznać się za to z pojęciem netykieta.
Jaki chazelle? On nakrecił tylko dwa pierwsze odcinki! Resztę dokończyli amatorzy.
Widząc tyle negatywnych komentarzy miło przeczytać opinię użytkownika 173, która jest zbieżna z moimi odczuciami. Serial oczarował mnie od pierwszego odcinka i mam nadzieje, że czar szybko nie pryśnie, bo jeszcze go nie skończyłam.
Wreszcie! aż sobie założyłam konto tutaj, bo absolutnie nie rozumiem tych negatywnych komentarzy. Po obejrzeniu pierwszego odcinka, specjalnie zrobiłam sobie dzień przerwy, żeby zobaczyć, czy będę chciała do niego wrócić. I szczerze mówiąc łapałam sie na tym, że przez cały dzień wracałam do niego myślami. Właśnie skończyłam ostatni odcinek i, może to będzie dziwne stwierdzenie, ale przywiązałam się do tego serialu i do jego bohaterów. Podoba mi się prawie wszystko (choć jazz nie jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym) i mam takie poczucie, jakbym miała okazje podejrzeć kawałek życia normalnych ludzi. Bez makijażu, bez ładnych ciuchów, bez lukru. Kulig pasuje to idealnie. Z polskimi aktorami czasem jest taki problem, że kiedy ogląda się ich w zagranicznych produkcjach, to da się odczuć, że to "nasi". A ona jest po prostu europejska - gdybym jej nie znała i nie byłoby wstawek z językiem polskim, to wzięłabym ją po prostu za jakąś zagraniczną aktorkę. Każda historia jest na swój sposób nudna i niezwykła zarazem, a wszystkie razem tworzą jazz.
Ogromne rozczarowanie. Objrzalem 2 odcinki i wymięklem. Marny scenariusz, kiepska rezyseria i sztuczne, zle zagrane postaci. Jedyna wartosc to muzka, wspolczesny, niezly, dobrze zagrany jazz ale to za malo, zeby ciagnac nawet mini-serial. Kulig jak wszyscy aktorzy w tym serialu, bezbarwna i nieprzekonywujaca. Dialogi, ktore są zwykle sila filmow amerykanskich, błahe, banalne, momentami belkotliwe. Szkoda czasu.
A mi się podobał. Tyłka nie urwał, niczego nowego nie odkrył, i fakt - momentami dłużył się wręcz wybitnie. Wybaczam, dla mnie muzyka dosłownie zagrała tutaj fantastycznie, klimat prawdziwego "multikulti" Paryża idealnie oddany, surowość i realizm również dobrze (roztrzęsione ujęcia na początku wkurzały ale heloł, jak ktoś tu oczekuje wysmakowanych kadrów niech przemyśli co tak właściwie chce oglądać). Oprócz tego ciekawe postacie, nie jednowymiarowe. Tak, fabuła nie porywa ale mam na to swoją teorię. Historia jest jak jazz. Życie również. Cieszę się że nie dostaliśmy kolejnego cukierkowatego i do bólu perfekcyjnego La la Land tylko konkretne Whiplashowe klimaty.
Obejrzałem na razie dwa odcinki. Muzyka, aktorstwo, zdjęcia rewelacja. Coś dla fanów Holy motors albo Climax
Dla mnie właśnie dwa pierwsze odcinki są najlepsze. Nie mogłem oderwać oczu od ekranu. Dzięki pracy kamery klimat w barze był rewelacyjny. Chazelle dał swoimi odcinkami obietnicę serialu premium, a tymczasem...
Trzeci i czwarty odcinek to tragedia.
W piątym serial wskakuje na poprawne (i nic więcej) tory i tak zostaje do końca.
Gdyby nie dwa pierwsze odcinki i muzyka, to serial byłby totalnie przeciętny.
A ja mam wrażenie że wszyscy dmuchali balonik bo Kulig, bo Chazelle, bo Netfliks a tu nagle wielkie rozczarowanie bo każdy miał...no właśnie, inne i za wysokie oczekiwania? A czy Chazelle coś konkretnego obiecywał? Wyszło jak wyszło, całościowo serial się broni, imho :)
Mnie to prowadzenie kamery też początkowo irytowało (szczególnie że zaczęłam oglądać The Eddy po wysmakowanych kadrach Pealy Blinders) ale z czasem to doceniłam. To "niechlujstwo" jest celowe i świetnie współgra z klimatem. To serial bez lukru, o ludziach tak pogubionych w życiu, że tylko muzyka ich ratuje. Tak naprawdę to jedyna rzecz, która im wychodzi. Nie będzie to serial dla każdego i jak widać nie każdy doceni ale na pewno znajdzie swoich odbiorców. Mnie wziął. Nie jest idealny, są denerwujące rzeczy ale lubię takie szorskie filmy. Warto dać mu szanse.