zanosi się że główni bohaterowie są gejami. Nie moje klimaty, obejrzał ktoś do końca i potwierdzi, że tak było?
Ja jeszcze nie oglądałem ,ale kto tam jest gejem ,bo z tego co pamiętam z książek to burgess był gejem a philby był heteroseksualny
Gejem jest tylko Burgess, ale jest to stwierdzenie faktu na poziomie rozważań jaki to mogło mieć wpływ na jego działalność (podatność na szantaż) na równi z alkoholizmem. poruszonym w jednej z rozmów.
W rzeczywistości gejem (tłumiącym swoją orientację) był też Donald Maclean. W serialu nie ma do tego odwołania. Oraz Anthony Blunt co w serialu również nie jest w ogóle poruszone, jedynie niektóre sceny mogą to sugerować - jego zachowanie, ubiór zainteresowania i scena z prowadzeniem zajęć ze studentami.
W sumie to nawet szkoda, że wątek nie jest w ogóle poruszony, może dlatego, że żaden z agentów Piątki z Cambridge nie został zrekrutowany z powodu szantażu, ani dla pieniędzy, wszyscy byli agentami ideowymi...
To co @sikorunien mógł odebrać jako zapowiedź wątku gejowskiego to jest tak zwany "Old Pals" czyli "Kolesie" bardzo brytyjskie zjawisko polegające na budowaniu relacji i utrzymywaniu przez całe życie sieci kontaktów opartych na networku ze szkoły (generacje kolesi). To Kolesiostwo jest w tym serialu wątkiem przewodnim i ma ciekawe podsumowanie w końcowych scenach serialu.
Lol, gdzie ty widziałeś choć przez chwilę, że są gejami, hahaha, nie, nie było takiego wątku xD
jestem dziewczyną ateistką i poglądy mam w większości lewicowe, ależ musi być spięcie w twoim matrixie
Acha, czyli jeśli facet lubi faceta, przyjaźnią się, uwielbiają swoje towarzystwo, to od razu muszą być gejami?
Nie muszą, ale były, wydawało się że szczególne, kadrowania na spojrzenia, sensualną energię, romantyczny vibe
I co z tego? Taki vibe opiera się na swego rodzaju fascynacji, bardzo często wytwarzającej się między przedstawicielami tej samej płci. Nie ma w tym raczej podtekstu seksualnego, a zwykłe uwielbienie czyjejś charyzmy. Nie oznacza, że jej zwieńczeniem jest wspólne wylądowanie w łóżku...
dawniej nie oznaczało, ale jak sie obejrzy 7 seriali pod rząd gdzie tak jest, to juz sie ósmego nie chce
No to tutaj, uczucie fascynacji nie zostało przypieczętowanie harcowaniem pod kołderką. Eliot jest zauroczony, faktycznie. Choć, gdy tak na niego patrzę, to więcej w nim miłości własnej, na zasadzie: "och, ten wspaniały Philby zwrócił na mnie uwagę! Ten co pije whisky dwie sekundy po bombardowaniu. Na MNIE", a potem lament, że "jak on mógł MNIE tak oszukać". Przeżywa dramat wielkiego rozczarowania. W ogóle, ten serial to świetne studium rozczarowań. Elliot Philbym, Philby komunizmem, itp. Mnie się podoba, mimo powolnego tempa. Aczkolwiek, jak nie lubisz rzekomej poprawności, to możesz mieć problem z czarnoskórym lekarzem, będącym partnerem życiowym BIAŁEJ kobiety, odnoszącym sukcesy i będącym "nice guy'em". Czy to też jest problematyczne?