No więc jestem po.... i po chwiolwej euforii jednak nie jestem pewna w jakim kierunku to idzie.
Mam wrażenie, że twórcy naczytali się za wiele ff.... Cały czas mówiłam nieeeee nie zrobią tego! I
wtedy TO sie działo. Nie, żeby mi to aż tak bardzo przeszkadzało samo w sobie, ale obawiam się,
że w tym odcinku przegieli z ilością. Bo zamiast zatrważającej krew w żyłach sprawy zapamiętam
pijanego Sherlocka wymiotującego na dywan klientki i robiącego piruet, bo przeciez zawsze
kochał taniec.... Wszystko ładnie pieknie- twórcy uprzedzali, że stanie sie bardziej ludzki, ale
troche za dużo naraz - nie jestem w stanie tego przetrawić. I tak w trakcie czułam niesamowity
ubaw, ale to co najbardziej kocham w Sherlocku tak naprawde spadło na drugi plan :(((((((