Ten serial jest po prostu smutny. Wspomnienia sexu można zastąpić tęsknotą za ciastkiem czekoladowym i efekt będzie dokładnie takim sam. Bo kiedyś, z kimś innym wydawało nam się lepsze i ciekawsze. Zamiast porozmawiać z mężem, powiedzieć czego jej potrzeba, wciąga go w ten swój cyrk i ostatecznie oboje są nieszczęśliwi.
Zgadzam się. Jak zwykle serial mógłby się skończyć po dwóch odcinkach gdyby bohaterowie porozmawiali szczerze o swoich potrzebach.
Przecież tu nie chodziło o zwykłe rzniecie, między nimi była silna więź, chemia, kto tego nie przeżył, ten nie rozumie. Gościu był niezrownowazony emocjonalnie nie mógł dać jej poczucia bezpieczenstwa i stabilizacji i na odwrót mąż nie mógł dać jej tych uczuc, które ona czuła przy tamtym.
W tym seriali chodzi właśnie o, ja to określiłaś "zwykłe rżnięcie". Nie tęskni do wspłnie spędzano czasu, wyjść do kina czy wspólnych chwil na kanapie przed tv. A za sexem - nawet w najdziwniejszym czy obskurnym miejscu.
Kobieta urodziła kolejne dziecko, hormony jej szaleją i zaczyna tęsknić za życiem, którego już nie ma. Zamiast tego zwykła proza - dzieci, zmęczenie, mąż, który pracuje i po powrocie do domu chce odpocząć. Wiadomo, że rzeczywistość nie dorówna wyobraźni. Mąż jest na straconej pozycji już na samym starcie. W życiu nie zawsze mamy to, na co właśnie przychodzi nam ochota. Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka.
A na koniec najlepsze, pewnie jakby dzieci nie było, poszłaby w tango z nim równo.