Właśnie obejrzałem ostatni odcinek Miami Vice. Trochę mi jest smutno z tego powodu. Bardzo dobra, a wręcz doskonała gra aktorska Dona Johnsona (Sonnego Crocketta) i Philipa Michaela Thomasa (Ricardo Tubbsa). Śledziłem wszystkie przygody od początku. Cieszę się, że taki serial powstał. Muzyka, moda - to też mnie najbardziej wkręciło w klimaty lat 80.
Sonny i jego partner jako bohaterzy nauczyli mnie paru rzeczy:
1. Nigdy się nie poddawaj i walcz do samego końca,
2. Zasady ważniejsze od pieniędzy i sławy,
3. Nie zapominaj o ludziach, którzy Ci pomogli w najgorszych momentach,
4. Wrażliwość nie jest słabością.
Sonny - świat należał do Ciebie. Ty byłeś latami 80. a nie na odwrót.
Po prostu - dziękuję