Najgorszy odcinek Lucyfera jak dotąd. zupełnie nie pasuje do tematyki i stylu w jakim utrzymywał się serial na początku. Z godzinnego odcinka zobaczyłam około pół godziny, resztę spędziłam przewijając śpiewy i tańce rodem z High School Musical czy innej Hannah Montana... Plus początki ze zbuntowanym władcą piekła, a teraz marudny synuś bez własnego zdania?