Pierwszy odcinek za nami więc przydałby się mały update, bo chyba nie ma jeszcze 2016 roku? Dodanie możliwości oceniania też byłoby czymś wskazanym.
Dzięki!
Zgadzam się, ja już widziałam go 2 tyg temu i jestem ciekawa kiedy pojawią się nowe odcinki :)
Wszędzie widziałam 2016, więc podejrzewam, że na następne epizody będziemy musieli poczekać do 2016. Ten pierwszy odcinek był czymś w rodzaju reklamy (przynajmniej tak mi się zdaje.). Teraz oczekiwanie na następne jest jeszcze większe, bo musicie przyznać 1 wyszedł całkiem nieźle.
Masz racje na oficjalnej stronie FOX TV jest podane, że resztę odcinków zobaczymy w 2016 roku, teraz pokazali pilot aby zobaczyć reakcję widowni. Data kolejnego odcinka to 2 stycznia 3am (czasu USA).
Właściwie to nie reklama, tylko po prostu pilot, jak to często bywa, wyciekł do internetu. I w sumie nie wiem czy się cieszyć, bo był świetny i fajnie się bawiłam oglądając go, czy rozpaczać, że rozpalił we mnie ciekawość i teraz muszę czekać pół roku na kolejne epizody. :(
zgadzam się :) naprawdę świetnie mi się to oglądało. Teraz trzeba tyle czekać.... ehhhh... mam tylko nadzieję, że będzie warto i nie wycofają tego w ostatniej chwili. Tak było z The After. Pilot świetnie zapowiedział serial, a potem bach... więcej nic
Czy ktoś z was rozumie pojecie "pilot serialu"? Nie było żadnego wycieku pilot był emitowany w telewizji.
A czy ty potrafisz używać wyszukiwarki? "Pilot episodes of several upcoming TV shows have leaked online way ahead of their intended premieres. Fox's DC Comics-based crime-horror Lucifer leaks months ahead of a planned 2016 debut while sci-fi crime drama Minority Report and NBC's Blindspot appear six weeks in advance of their September debut."
Poza tym, że to jest pilot montowany na potrzeby wewnętrzne stacji (decyzji, czy projekt wart jest dalszego zachodu). Ten telewizyjny może się od Niego różnić, nie tylko drobnymi akcentami, ale nawet obsadą - często tak bywa.
I zmienili aktora, grającego postać Dana (męża pani detektyw, również policjanta).
Nawet nie zauważyłam - czas robi swoje. Ogólnie jeśli ktoś oglądał starego pilota to nowy lepiej sobie odpuścić.
A tak BTW:
http://www.filmweb.pl/film/Tak+si%C4%99+robi+telewizj%C4%99-2006-248612
widziałem, bawiłem się świetnie i myślę, że zapełni wielką dziurę po FOREVER. Podobny sposób prowadzenia narracji, dużo niepoprawnego humoru i świetny aktor do roli Lucka. Czekam na cały sezon.
Jak oglądałam końcówkę strzelaniny w studio i całą scenę w szpitalu, to myślałam o Forever. Niemal kopia :D Tylko Lucyfer otwarcie przyznaje, że jest nieśmiertelny
IMDB podaje, że odcinek drugi jest przewidziany na 1 lutego xD więc może w końcu się doczekamy
Nie wiem jak reszta, ale ja zakochałam się w serialu od pierwszej sceny. ;)
Jestem ciekawa jak to się potoczy dalej, i oczywiście nie mogę się doczekać następnego poniedziałku (sic!). ;P
oglądam 2 odcinek i muszę przyznać, że wnerwiony Lu ze świecącymi oczkami to cholerrrrnie seksowny widok <3
Mnie w sumie ten odcinek rozśmieszył. Rzekome rozpamiętywanie przez Panią detektyw, że jakiś gość zrobił jej rodzinie zdjęcie podczas pogrzebu ojca - no wielkie rzeczy, faktycznie. Trauma większa niż sama śmierć ukochanego papy policjanta :P. Stan jej ducha podzielił zresztą sam Luciifer (zatrwożone "no u didn't", czy coś takiego, gdy fotograf zmierzał ku straszliwej puencie), no i paparazzi, który tak żałuje tej foci, że odmienia swe życie i staje się pryncypialnym przestrzegaczem zasad w nietypowym fachu. Czy tylko mnie to zdumiało? No i już przy drugim odcinku to świdrowanie oczkami i sprowokowana wylewność osób trzecich nudzi i idąc na łatwiznę pozbawia serialu (a jest to w końcu procedural) waloru kryminalnego (Lucifer zamiast rozwiązywać sam zagadki - po prostu pyta). Podobnie irytuje anioł spowalniający czas, który uparcie martwi się, że jego upadły kolega / brat okazuje litość/ współczucie / empatię (zupełnie nie po "bożemu") - mogę zrozumieć, że ta druga piekielnica się niecierpliwi, ale aniołek? Mianuj se gościu innego naczelnika piekła i będziesz miał problem z głowy, a z dobrego braciszka się ciesz.
IMO coś im się mocno w scenariuszu i całej historii tego odcinka posypało, a przecież pierwsze odcinki powinny być dopracowane na tip-top, więc jestem mocno sceptyczna w/c serialu. Wspominany po wielokroć tu "Forever" nie raził tandetą na żadnym polu, historia rozpisana była inteligentnie, a tu już jakieś rażące mecyje są uskuteczniane... Na plus wciąż charyzma Lucyfera i ogólna młodzieżowość serialu (choć dla mnie to akurat minus...), ale to jednak za mało na cały serial, przynajmniej na dobry serial. U mnie zachwytu zatem ni ma, jest raczej rozczarowanie, chociaż czego się spodziewać po FOXie?
Jeśli dobrze zrozumiałem to on nie może nikogo "mianować naczelnikiem piekła". Na bossa underworldu został mianowany Lucyfer i to jest Wola Boska. Amenadiel ma więc nielichy orzech do zgryzienia a im bardziej Lucek się zmienia i dobrze bawi na Ziemi, tym mniejsze szanse że znowu weźmie Piekło za pysk.
No wiem, ale to strasznie naciągane, że Lucek (konkretnie On) musi wrócić, bo inaczej świat się wywróci do góry nogami. Ch*j z takim Bogiem, za przeproszeniem. Wiadomo, że jest to problem wykreowany na potrzeby serialu, tworzący dodatkową płaszczyznę dramatyczną Naszego dobromira, zmagającego się z okolicznościami, które dotąd zmuszały go do bycia złym. Ja akurat nie lubię takiego rozmemłania i relatywizowania postaci.
To znaczy, hmmm...
Ja akurat Serię Lucyfera jako komiks tylko liznąłem dawno temu, ale pamiętam trochę genezę postaci która pojawiła się najpierw w serii Sandman. Lucyfer Gwiazda Zaranna nigdy tam nie był przedstawiany jako "zła" postać.
Natomiast większość uniwersów książkowych, filmowych, itd które wprowadzają "motywy piekielne" bardzo zmieniają ten cały " religijny świat" ("Armia Boga", daleko nie szukając). Może się stać np tak że Amenadiel będzie dopuszczał się morderstw i szantażu aby wymusić na Lucku powrót do Piekła, natomiast tajemnicza odporność Chloe mogą się okazać ingerencją Boga aby właśnie zmienić Lucka.
Z demonów mamy na razie wierną ( jak na razie) Maze, ale mogą pojawić się inne, bo przez te lata które Lucek spędził na Ziemi coś w underworldzie mogło się wyklarować, np tam już się mógł wyłonić jakiś lokalny wódz który ma jakieś własne plany. Tak jak i mogą pokazać się potępione dusze które uciekły z Piekła (kiedyś to był motyw świetnego serialu "Potępieniec").
Możliwości takiego świata i układu są naprawdę duże :)
Ale to nie jest wprost wzorowane na Sandmanie. Ten serial to taki Mentalista tyle, że z mocami, ogólnie wariacja na temat procedurali z tak popularnymi ostatnio wątkami sci-fi (Marvele...), a nawet i Hannibalem (terapia). Mam wrażenie, że z tego pomieszania wychodzi powoli jakaś groteskowa parodia (połączenie gotyku i komedii jest obiektywnie niestrawne). Co do Anioła to racja - zapewne nie będzie tylko jęczeć jak mała dziewczynka, teraz jak go widzę to chcę mi się wyprzedzająco krzyknąć: "stop bitchin' nigga".
"Potępieniec" to był świetny serial, klimatyczny, z fajną obsadą, normalnymi dialogami, i bez efekciarstwa - a i tak został skasowany chyba w połowie sezonu... "Luciferowi" jednak wróżę dłuższą przyszłość bo serial jest bardzo Fox-owy, ja jeszcze obejrzę ze dwa epy i jeśli będzie jak jest to spasuję, bo z bajek o dupkach to lubiłam "House'a", ale Lucifer się nie umywa, bo o ile pomysł jest - to realizacja razi, scenariusz ostatniego odcinka był okropny - od sekciarskiego paparazzi, przez wielce zranioną panią det., aż po poronioną końcówkę, w której okazuje się, że młody to jakieś niewdzięczne diabelskie nasienie (a etat jest). Przesada, groteska, przesada!
Wprost nie, ale.. jest to, jakby, poszukiwanie "wolnej woli".
"Ten serial to taki Mentalista tyle, że z mocami, ogólnie wariacja na temat procedurali z tak popularnymi ostatnio wątkami sci-fi (Marvele...), a nawet i Hannibalem (terapia)."
Też tak myślałem po pilocie, może i tak będzie, ale po tym odcinku.. Na razie sprawy kryminalne są nieciekawe i pretekstowe, służą tylko do przedstawiania postaci Lucka i zawiązania jego relacji z Chloe.
w tym odcinku bardziej niż sama sprawa wydała mi się interesująca końcówka (Chloe chyba dreszcz przeszedł jak zobaczyła co się stało z tym gościem który ją postrzelił) przez co Lucek przestał nagle być taki "friendly", albo sytuacja ze strzelaniną gdzie Chloe namawia do dobrego po jednej stronie faceta, a po drugiej Lucek namawia do złego ( fajny smaczek ^_^).
W ogóle myślałem że Chloe długo nie będzie wiedziała ze Lucek to Lucek, a tu się szykuje że dojdzie do tego dość szybko.
Rysuje się tez bardzo wyraźny konflikt Lucka z Maze ( w ogóle po tym odcinku możemy już chyba stwierdzić że jest demonem)
http://www.youtube.com/watch?v=IQqz-XW1mls
która ma konkretną wizję Lucka i może się stać sojuszniczką Amenadiela.
Także sprawy kryminalne leżą, ale cała reszta jest całkiem smaczna i wygląda obiecująco ;)
Akurat mi ta końcówka - poza tym, że wyskoczyli z nią jak filip z konopi, wydała się pretensjonalna i pisana zbyt wielką literą: tak Lucyferze też możesz być dobry, jak ten straszny pan paparazzi od zdjęcia na pogrzebie (grrr!). Jakby widz nie załapał tego wcześniej. Może niech Lucifer zrobi sobie teraz selfie, wówczas to upadnie odpowiednio nisko by odbić się od dna w równie sekciarskim stylu, co jego alter ego - jeszcze dostanie stygmatów od tego rozsadzającego potencjału dobroci. A później przegada sprawę z równie fikuśną panią terapeutką, by na końcu przytulić się do wciąż jędrnych piersi pani detektyw z showbizu. A wszystko to na pohybel aniołom i demonom, bo przecież zawsze jest trzecia droga!
Akurat ja nie odbieram tego w sensie "możesz być dobry". Może moje doświadczenia z Neilem Gaimanem trochę krzywią mój odbiór serialu (bo nie tylko komiksy tego pana swego czasu czytałem), ale mam wrażenie że tutaj trochę o o co innego chodzi. Lucek (w serialu) był ulubionym synem Stwórcy gdzieś "przed początkiem czasu" a potem był zesłany do piekła gdzie pełnił (chyba) wyznaczoną rolę "dyrektora wiezienia" i "szefa demonów". I właściwie zawsze było określone jaki ma być i co ma robić. Nagle kilka lat temu się "zbuntował", wyszedł ze swoich ram i teraz na Ziemi właściwie zastanawia się co ze sobą zrobić (bo do tej pory nie robił w zasadzie nic poza zaliczaniem panienek). Nie wydaje mi się (przynajmniej na razie) że chodzi tutaj o zło-dobro, choćby dlatego że Lucek jak dotąd wcale nie jest prezentowany jako zła postać. Nie jest człowiekiem, jest (czy też raczej był) samolubny, ale nie jest "zły".
I teraz może sam się określić, zgodnie z własną wolą.
Co jest w sumie dosyć bliskie twórczości Gaimana, chociaż w inny sposób. Paradoksalnie :)
Jasne, że cała filozofia, metafizyka i nawet kultura narosła wobec tematu mogłaby zostać wykorzystana ciekawie, jest do czego sięgać - ba, nawet skąd kopiować . Nie bardzo jednak w to wierzę, czy choćby pokładam większe nadzieje - chociaż może się jednak nie rozczarujesz. Podziwiam pewien optymizm uzasadniony jakby tym, co poza serialem, a nie tym co zostało nam dane (te dwa epizody). Tak naprawdę pewnie kolejne dwa odcinki zamkną ewentualne spekulacje, choćby miały przejść obok nich bokiem. Póki co Lucyfera przedstawiono sztampowo, nowocześnie i ziemsko, choć nie jest on zły - to może i gorzej, bo postać się przez to miota i w sumie przypomina diabelskie wcielenie Doriana Graya. Osobiście wolałabym czyste zło niż głupi hedonizm.
Po prostu lubię takie anielsko - piekielne klimaty jak właśnie np "Armia Boga" (ale tylko pierwsza część..)czy "Potępieniec" :p
Lucek na wesoło mi się podoba, Tom Ellis ma chemię ze wszystkimi postaciami (nieźle wypada nawet z dziewczynką), fajnie gra "czarusia", gorzej radzi sobie gdy ma być "serio", brak mu tej majestatycznej złowieszczej charyzmy, ale może to kwestia dopasowania do roli bo jest pod tym względem w drugim odcinku lepszy niż w pilocie.
Lauren German nieźle wypada w akcentach komediowych, o jej postaci na razie nie można wiele powiedzieć.
Amenadiel to postać z potencjałem (cieżko coś na razie powiedzieć o aktorze, aczkolwiek na razie tak se), Maze jest nieźle zagrana i wydaje się całkiem interesująca.
Na chyba cztery "najgłówniejsze" postacie mamy na razie trzy supernaturale a to nieźle rokuje :p
Relacje postaci nie stoją w miejscu, są rozwijane.
Zarysy mitologii świata i historii Lucka które na razie poznaliśmy (mało, fakt) wyglądają ciekawie a serial żadnej drogi sobie jeszcze nie zamknął.
Są pewne podstawy do optymizmu :)
Aczkolwiek , z drugiej strony mogą to faktycznie tak utopić w szambie... ech.
No nic, zobaczymy.
Mnie pomimo tego co napisałeś, to ogólnie boli mnie ten trend na robienie z tych "złych" z założenia bohaterów na jakichś uczuciowych, sprawiedliwych czy nawracających się. Początki są od dawna typu bajkowe "wampiry", słodkie smoczki. A teraz z szatana zrobili jakąś pierdołę, która zachowuje się jak rozpieszczony nastolatek, którego odrzuciła dziewczyna i nie może sobie z tym poradzić. Jeszcze wszyscy są nieśmiertelni, więc będziemy mogli się skupić dokładnie na "odkupieniu" głównego bohatera. Wątek pani "detektyw" jest strasznie słaby, podobał mi się jedynie moment w którym Lucyfer stracił kontrolę, a Maze patrzyła na niego "pożądliwym" wzrokiem. Szkoda
To chyba znak czasów, że się wszystko memła i infantylizuje, zwłaszcza rozrywka. Lucyfer to zdecydowanie enfant terrible w Beverly Hills (co ciekawe ten aktor grał identycznego kolesia w swoim poprzednim serialu: bodaj lekarza dla bogaczy, wciągającego cichaczem kokę, jeśli dobrze pamiętam...), a zamiast mrocznego klimatu są jakieś jaja i blaza. Pani detektyw też zachowuje jak nastolatka na wydaniu. Ogólnie wszyscy z obsady sprawiają wrażenie ujaranych albo trzynastoletnich w rozwoju, co jest może wskazówką również dla widza. Dla mnie (na trzeźwo, i zdecydowanie po trzynastce) to nie jest urocze, choć co ciekawe w pierwszym odcinku jeszcze mi to tak bardzo nie przeszkadzało. Poza tym skoro jest to procedural (a jest) to fundamentem odcinka powinny być ciekawe sprawy, a ta z paparazzi była okropna na każdym etapie.
Tak, tylko jako lekarz nie miał super mocy, które leczyły tych bogatych dupków i rozkładały przed nim nogi ich żon ^^ A tu? Jaki jest sens serialu "kryminalnego" gdzie nie można mieć tajemnic przed głównym bohaterem? Oczywiście poza jego obiektem zainteresowania bo... fabuła musi się wokół czegoś kręcić.
Też mi się to nie klei - gość zadaje pytania - wszyscy mu odpowiadają, nawet na posterunek wchodzi sobie bez problemu. Co to za detektyw, gdzie jakiś wysiłek i samodzielna praca intelektualna? Może w trzecim odcinku odbiorą mu te moce, nawet miałoby to sens, w końcu i tak już nawet Pani detektyw raczej w nie wierzy, więc nie ma tego pierwotnego efektu łał. No i nie wydaje mi się, że można tak ciągnąć serial -ekhm- kryminalny.
Pewnie, wyszedłby z tego zdecydowanie lepszy film ale cóż. Za to jak straci moce to już nie będzie nikim wyjątkowym i nikt na niego nie będzie zwracał uwagi, poza dziewczynami z klubu :>
W piątym by zaznał odkupienia od boga ojca. Proszę, mamy "scenariusz" na mini-serial dla pustej młodzieży.
Wzruszyłam się tą końcówką, jest na tyle otwarta, że widzę tu potencjał na drugi sezon.
Może byłaby szansa nawet na jakąś reinkarnację (w duchu tak modnego ostatnio ekumenizmu?
Ale odrodziłby się jako ten "dobry". Kto by chciał oglądać dobrego anioła, robiącego "dobre" rzeczy?
Chyba, że 2 sezon byłby o "wygnaniu go z nieba" vol2.
Na tego niby złego też się słabo patrzy. Myślę, że impeachment papy i przejęcie rodzinnego biznesu byłoby ciekawym posunięciem, i zgodnym z naturalnym prawem sukcesji - starym jak ten świat. Piekło jest dla losera, a nie Lucifera.
Niestety, ale muszę się zgodzić.
Serial strasznie infantylny i źle poprowadzony.
Żeby nie powtarzać tego, co zostało już napisane w temacie, powiem tylko, że strasznie nudzą mnie już tacy bohaterowie, jak Lucifer - skrajni indywidualiści, koniecznie cyniczni i pewni siebie, z "błyskotliwym" poczuciem humoru. Zamiast dodać postaci głębi, albo zwyczajnie ją bardziej zrównoważyć, twórcy poszli w skrajność, czego efektem jest na siłę fajny bohater, w dodatku strasznie jednowymiarowy.
Po dwóch odcinkach daję sobie spokój z tym serialem. Straciłem wiarę, że będzie lepiej.
A scena z Czerwonym Krzyżem, no litości...
Zdecydowanie brak tu jakiejś przeciwwagi, na pewno nie stanowi jej pseudo-wyuzdana pani detektyw z przeszłością, i z kompleksem tatusia, która jest równie wychillowana (a nawet subtelna z urody :), co pan Lucifer - zwłaszcza w interakcjach z nim właśnie. W okolicznościach wewnętrznych też próżno czegoś takiego szukać (chyba, że też kompleks ojca, tylko w drugą stronę), nie ma choćby żadnej ukrytej misji - ot Lucyferowi znudziło się siedzieć w piekle, a teraz jak pies goni za dziunią, która opiera się jego zwierzęcemu urokowi. Jego błyskotliwość też jest bardziej kwestią "noszenia się" postaci, bo gdyby się przyjrzeć albo wsłuchać to taki pusty hipster, albo młodsza wersja kolesia z "Californication". Dialogi i ogólnie scenariusz nie stoją tu na wysokim poziomie, więc płytkości postaci nie przykrywa również polot spraw kryminalnych.
Reasumując - chyba też sobie odpuszczę, chociaż niczego innego teraz nie oglądam, więc i wymagania jakby zmalały, ale nie aż tak nisko. Miło widzieć, że są tu inni malkontenci, bo te peany biły po oczach.
PS. A co tam robił ten Czerwony Krzyż? Nie pamiętam, a przecież drugi raz tego oglądać nie będę...
Chyba jednak lepiej nadrobić jakiś dobry serial, niż męczyć na siłę ten. Zawsze się coś znajdzie.
Odnośnie do Czerwonego Krzyża - chodzi mi o scenę, gdzie ten zabity chłopak moralizował tych paparazzi, żeby zrobili coś dobrego i wspomogli Czerwony Krzyż. Pani detektyw później skomentowała to mówiąc, że chociaż on zrobił coś dobrego. Oczywiście ta scena miała na celu dodanie osobistego charakteru całej sprawie, ale było to tak okropnie nachalne i tanie, że aż ciężko w to uwierzyć.
Aha - teraz coś tam kojarzę, faktycznie 'cheesy'. Ja już nawet nie bardzo pomnę kogo oni tam w ogóle zabili (syna Rosella Crowe?), co nie wiem, czy bardziej świadczy o mnie (przyznaję, że z wielkim zaangażowaniem emocjonalnym tego nie oglądałam, a argumenty ex post przemawiają raczej za szybkim wyparciem obejrzanych treści niż ich rozpamiętywaniem) - czy o prowadzeniu historii. Liniowość i jakaś wiarygodna logika tego odcinka była tak zaburzona i szarpana, że skłaniałabym się ku tej drugiej opcji. W końcu to serial Luciferocentryczny - wszystko inne, jakieś tam zabójstwa i historie osób trzecich są służebne w/c gościa albo jego wybranki, nawet kiepski morał musiał być robiony pod tę postać. Słaby, słaby, słaby serialik. Oglądać nie warto, i w sumie pisać też nie warto.
Brytyjczyk, pani detektyw, przeważający wątek kryminalny ze słabym skupieniem na historii głównych bohaterów.
Taka słabsza wersja Forever i Jeźdzca bez głowy.. Bruckheimer seriously?? Nie powiem, że ten serial to gniot, bo jest szansa, że
wątek się rozkręci, ale spodziewałabym sie po Jerrym wyprodukowanie czegoś lepszego, bo scenariusz wygląda jakby był napisany
na szybko. A szkoda, bo pomysł dobry
Większego gniota nie widziałem. Jedyne co mi się podobało w pierwszym odcinku, to auto głównego bohatera. Wiem jedno, ciekawsza akcja jest w obradach sejmu.
Obejrzałam kilkanaście minut pierwszego odcinka i jak cały serial jest taki to ja dziękuję. Lucifer wychodzi z blondi na ulicę strzelają do nich, widać potem jak samochód z którego strzelano odjeżdża dobry kawałek mija wiele samochodów stojących na światłach. Natomiast pan główny bohater zaraz podchodzi dosłownie kilka kroków do samochodu który powinien być już kilometr od niego. Co więcej zatłoczona przez samochody ulica nagle staje się pusta i może on porozmawiać ze sprawcą, wrócić do tej blondi i nikogo tam nie ma...