Jak myślicie na prawde to był bóg a na koncu ściemniał zeby dowiedziec sie co o nim lucek mysli :)
Niby Bóg wie wszystko... ale zdziwił się, że jego żonka a matka Lucka jest na ziemi...naprawdę nie wiedział czy udawał? bo skoro wie wszystko nie powinno go to zdziwić:):) wydaje mi się, że mino wszystko, że jest Bogiem to nie do końca ogarnia sprawy rodzinne...tzn. tutaj ma pewne ograniczenia wiedzy, bo to jego boska zdolna rodzinka:)
czyli utrzymujesz, że to jednak był Bóg?? no w sumie można to tak zrozumieć, że Bóg podszył się pod tego człowieka przez klamerkę w pasku, chociaż to śmiesznie brzmi;p
No właśnie, to jest ciekawa kwestia.Jestem świeżo po odcinku i sam nie wiem, co myśleć.Niby wyjaśnili, że klamra "daje życie" i że dzięki niej, ten Johnson, mógł leczyć ludzi, oraz zyskał dostęp do boskiej wiedzy, ale to i tak nie wyjaśnia jego zachowania.Był dziwnie spokojny i od razu poznał Lucyfera.Z drugiej strony, pod koniec drugiego sezonu, pokazał Lucyferowi, że matka nawiała z Piekła, więc czy teraz mógłby nie wiedzieć, że przebywa akurat na ziemi? A może nie mógł wiedzieć? Niby jest wszechmocny i wszechwiedzący, ale czy tak jest w tym serialu? Poza tym, był przestraszony, gdy ta wariatka zrywała mu pasek, wiec może rzeczywiście, tylko dzięki temu, mógł wcielić się w ciało tego gościa? Jestem trochę zawiedziony, bo liczyłem na przedstawienie wszystkiego bardziej wprost, a dostaliśmy znów zagadki.No i myślałem, że "Ojciec" zabawi znacznie dłużej.Widocznie miało to na celu jeszcze bardziej podku*wić Lucyfera, co się udało.A tak poza tematem, to zauważyliście, że serial w tym sezonie, odszedł znacznie od "procedurala" na który tak wszyscy narzekali, a poszedł bardziej w stronę niebiańsko-piekielnych spraw? jak dla mnie, to dobrze, bo ten wątek od początku powinien być głównym, a "kryminalne zagadki Lucyfera" pobocznym, co też nie znaczy, żeby z nich rezygnować.
Sądzę, że pojawienie się prawdziwego Boga Ojca będzie końcem serialu, gdyż celem jest konfrontacja Lucyfera z nim, a raczej przemiana Lucyfera. Tak naprawdę na ten moment Lucyfer nie jest gotowy do spotkania z Ojcem, jest na to za słaby i zbyt dziecinny.
Odnośnie Boga Johnsona, jak dla mnie to byla swoista synteza "mocy" i wspomnień zawartych w relikcie wraz z osobowością człowieka, który je posiadł. Ten bohater miał w sobie więcej miłosierdzia i chęci pomagania innym niż jak sądzę prawdziwy Bóg. Generalnie mam wrażenie, że w serialu Bóg jest przedstawiany w wersji starotestamentowej.
Nie do końca też wiadomo po co postawił na drodze Lucyfera Chloe - czy chciał pokazac synowi, ze wolna wola to złudzenia/czy może to była swoista gałązka oliwna?
ja też cały czas zastanawiam się jaką rolę w tym wszystkim ma odegrać Chloe. Bo tak jakby wątek Lucifer - Chloe stanął w miejscu.