Scena w której rodzina Locków przenosi się w czasie do czasów gdy mieszkali z ojcem. Wcześniej nie mieli pojęcia jak ten zegar ustawić i mogli spędzić tam tylko 5min plus pojawiali sie zawsze po przeniesieniu przy zegarze tylko w innym czasie. A w tej scenie nie dość że przenieśli się akurat w czas który chcieli, to jeszcze do całkiem innego miasta i domu, no i spędzili tam nie wiadomo jak dużo czasu. Druga rzecz to kiedy Bode przeniósł się do momentu gdy walczyli z Dodge to ona za nim pobiegła, złapała za noge i wróciła z nim a w ostatniej scenie wszyscy się przytulali gdy skończył się czas a mimo to Rendell nie pojawił się z nimi w Key House. Oczywiście po czasie i tak by zniknął, ale mieli by choć troche "więcej" czasu z nim. No tak czy inaczej troche to pozbawione logiki.
A co powiesz o logice faktu, że Gordie powinien zniknąć z jadącego ambulansu po śmierci wersji z kluczem w karku albo o ucięciu tematu "zwłok" Dodge lub echu panoszącym się teraz w strefie duchów na podwórku Lockow? :P
Niezrozumiałe jest dla mnie, że najpierw pogotowie odebrało Gordiego, a później policja przyjechała w sprawie zadźgania i młody zamiast powiedzieć, że to on wezwał pogotowie to zaczął się tłumaczyć, że to nie to na co wygląda.
W kwestii kluczy Gideon ze swoimi ludźmi przechodzi przez drzwi prosto do lasu.
Dodałbym jeszcze, że postacie zdawały się pod koniec w ogóle już nie myśleć. Po pierwsze Bode rysujący sobie klucze w pamiętniku i szafkę z podpisem „tu trzymamy klucze, jakby kogoś to interesowało”. Potem wizyta w głowie Gordiego. Nawet nie chciało im się sprawdzić, który ma klucz w szyi, żeby wiedzieć którego reanimować. No i na koniec zamiast zwiać po prostu z jego głowy i wyciągnąć klucz z szyi, żeby Gideon utknął wewnątrz, to oni sobie biegali i wesoło szukali klucza.
Lepsze było jak Gideonowi wypadło multum kluczy, a oni zabrali tylko jeden i woleli się ściskać niż ratować Ellie. Demon, który pierwszy raz siedzi za kółkiem i dogadania dzieciaków pędzących na motorze tez było świetne. Wiem, że to jednak serial fantastyczny, ale absurd goni absurd.