Sezon 2, odcinek "Blackout", scena w pick-up'ie. Sam zamykająca usta Jeff'owi. Popłakałem się ze śmiechu :D
I tak śmiałeś się bez sensu przez całe 10 minut? Podziwiam.
Przecież to była najbardziej beznadziejna scena w całym drugim sezonie, który w podsumowaniu był jeszcze bardziej beznadziejny niż ta scena.
Wyrażałem swoje własne zdanie. Nie musisz się z nim zgadzać. I nie, nie śmiałem się 10 minut. Czytaj ze zrozumieniem. To, co napisałem, nie wskazuje na czas trwania śmiechu.
No sorki, ale różnica! W takim razie płakałeś przez 10 minut? Bo tyle mniej więcej trwała ta żenująca "scena", więc zwracam honor :-)
Sama bym tak zrobiła, szczerze mówiąc! :D uwielbiam ten serial, wśród całego tego nadętego i wypacykowanego misz-maszu w końcu znalazłam coś z czym moje poczucie humoru i estetyki może się identyfikować. Mam nadzieję że gdy dorosnę będę choć trochę tak bezczelna i szczera jak Sam;)
cyt.: "Mam nadzieję że gdy dorosnę będę choć trochę tak bezczelna i szczera jak Sam;)"
Ha ha :) Współczuję partnerowi ;)
Choć... jakby się zastanowić, to masz trochę racji :) Warto być bezpośrednim i przebojowym.
Zależy od "partnera" ;) Jeśli on sam ma troche dystansu i wyrozumiałości, to czemu nie;) O niebo bardziej wolę taki związek, choćby i burzliwy, niż manipulowanie za plecami i ukrywanie swoich prawdziwych myśli i potrzeb. Pozdrawiam!
a ta z początku któregoś odcinka, na której najpierw wygląda jakby ujeżdżała faceta w łóżku, a pokazana z boku widać, jak przepycha kibel. ja odpadłem ze śmiechu wtedy