Jestem na świeżo po oglądnięciu wszystkich sezonów i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jako widzka zżyłam się z tą patologiczną rodzinką. Będzie mi brakować tych gnojków... Każdy z nich był niestety postacią tragiczną, ale przez wzgląd na porąbane dzieciństwo z taką mamunią gdzieś mi ich podskórnie żal. Każdy z nich został porządnie skrzywiony
i zmanipulowany od kołyski. Nie ukrywam, że najbardziej lubiłam Craig'a. Taki poczciwy, niezbyt lotny drań, ale w gruncie rzeczy miał dobre serce chłopaczyna. Ehhh ma ktoś pomysł czym wypełnić tę pustkę po Animal Kingdom, jakiś inny serial w takim klimacie?