Zdumiewa, że Adams i Jefferson zmarli tego samego dnia i to dokładnie w 50.
rocznicę podpisania deklaracji niepodległości 4 lipca 1826.

Peszek

"John Adams" to zdecydowanie jeden z lepszych obrazów przedstawiających ten okres w historii Stanów Zjednoczonych. Zasłużył na tyle nagród.
Dodatkowo Giamatti i Linney jak zwykle świetnie się spisali.
Ciekawe jest też to, że skupiono się nie na chociażby Washingtonie czy Jeffersonie, a właśnie na Adamsie. Większość filmów skupia się na pierwszym prezydencie czy wszystkich wielkich nazwiskach, a tu nie.
Trzeba mieć talent, żeby przedstawić historię w interesujący sposób. Tak, że potem jeszcze długo będziemy o tym rozmyślać i będziemy szukać i drążyć. Takie lekcje historii są czasami lepsze niż lekcje w szkołach.
No i świetna muzyka i czołówka, prosta ale niesamowita według mnie.
Naprawdę, świetny serial, zgadzam się w stu procentach ;)

Właśnie obejrzałam ostatni odcinek. Serial jest po prostu niesamowity. Naprawdę, brak słów:)
Trzyma porażająco wysoki poziom:) Fabularnie, technicznie, dialogi są po prostu genialne. Serial jest bardzo wyważony, inteligentny... A wszystko ukazane w bardzo ciekawy sposób. Ogląda się naprawdę dobrze.
Aktorski majstersztyk :) Giamatti i Linney są niesamowici.
A czołówka zwraca uwagę, obraz świetnie współgra z muzyką

Kolejna, genialna produkcja HBO. Ludzie z tej stacji są po prostu niemożliwi... Rok w roku kolejne filmy/seriale, które dosłownie "niszczą" produkcje konkurencyjnych stacji.

Jest nadzieja w USA - i jest to właśnie HBO.

Pozdrawiam + krótka, aczkolwiek treściwa i przez to naprawdę dobra recenzja

Po obejrzeniu pierwszego odcinka, też byłem pełen entuzjazmu. Oglądam 5 i już nie mam ochoty obejrzeć ostatnich dwóch. I ocena idzie o jedno oczko w dół. Z dobrego, na niezły. Po prostu uważam, że serial robi się za bardzo rozlazły. Ja po prostu nie lubię seriali. Wolę filmy. Bardzo rzadko jakiś serial mi się podoba.