Napewno po roli w przyjaciołach spodziewałem się więcej, przedewszystkim więcej niż dwie
serie. Humor już nie ten sam co w przyjaciołach, choć namiastki jego pozostają, choćby w
agentce Joy'a lub w jego grze - gość po prostu gra dalej. Żarty, sytuacje, lekko już odstają od
przyjaciół. Myślę, że to celowy zabieg twórców, którzy tworząc nową sagę, chcieli odciąć się ile
mogli od dorobku poprzedników, ale wyszło im to na niekożyść. Nie mniej nie odstrasza mnie i
gdy kończę 10 sezon Przyjaciół, serial "Joey" jest dla mnie naturalną kolejnością. Dobre
lokacje, dobry pomysł, częściowo gorzej z realizacją. W charakterze Joy'a także zmiany (nie
wyobrażam sobie, żeby w Friendsach odpuścił on Lucy Liu). Wszystko zrobione przyzwoicie,
ale nie rewelacyjne.
Ocena: 7/10
Bo to nie kontynuacja "Przyjaciół". Joey w końcu "dorasta", powoli zmieniają się jego priorytety. Wcześniej byli przyjaciele i lekki styl życia, teraz klimat bardziej rodzinny, poważniejsze role, poważniejsza kariera i... poważniejsze podejście do życia.
Serii mogło by być więcej, gdyby nie niska oglądalność w USA .
W ciekawostkach jest że miał romas z serialową Alex. Jaka jest w końcu prawda? Czemu nie było następnych sezonów?
Nie było następnych sezonów, bo serial poniósł porażkę! Przecież przy pierwszej emisji, nie wyemitowano w USA kilku ostatnich odcinków. Niestety, "żal" po Przyjaciołach był w ówczesnych amerykańskich widzach zbyt duży. Nie chcieli oglądać Joeya samego, bez pozostałej piątki. Romans Joeya nie miał tu zbyt wiele do rzeczy. Po prostu dalsze kręcenie serialu nie było dla producentów opłacalne.