PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=630064}
7,8 4 184
oceny
7,8 10 1 4184
Hatfields & McCoys: Wojna klanów
powrót do forum serialu Hatfields & McCoys: Wojna klanów

Dezerter

ocenił(a) serial na 7

Jedno co mnie zastanawia, jak scenarzysta i rozentuzjazmowani widzowie radzą sobie z faktem, że jeden z McCoy'ów walczący po stronie Unii był uważany za zdrajcę, a dezertera Anse Hatfielda jakoś infamia nie dotykała. A podejrzewam, że na terenie obu (nawiasem mówiąc historycznie patrząc, walczących po stronie Północy) stanów do dezerterów strzelano jak do psów. Tu dezerter wraca z wojny i sam strzela do młodocianych maruderów z wrogiej strony. Randall McCoy musiał dokonywać cudów samozaparcia aby nie nazwać po imieniu Hatfielda bo inaczej klimat paternalizmu i nobliwości roztaczany wokół dezertera rozpieprzył by całą romantyczną opowieść. Nie wiem, może tylko mnie razi takie dziwne następstwo faktów.

ocenił(a) serial na 8
Treh

Mi także często takie myśli przechodziły przez głowę w trakcie seansu i często, gdy pojawiała się postać Anse'a i rozmowy krążyły wokół jego dezercji, to nie zliczę ile razy krzyczałam do telewizora: 'Przecież Ty sam uciekłeś z pola walki!'
Dziwiło mnie to tak samo jak Ciebie, że Anse jest traktowany niemalże jak bohater, w sumie niesłusznie - w końcu był zwyczajnie dezerterem.
Oglądałam to już jakiś czas temu, ale pamiętam, że w tym sporze kibicowałam McCoy'om, bo to sztuczne bohaterstwo Hatfieldów i uważanie się przez nich za lepszych bardzo mnie bolało :)
Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 8
sixthseries

Oczywiście, że Anse Hatfield był lepszym człowiekiem niż Randall. Oczywiście piszę to wszystko przez pryzmat serialu, gdyż nie jestem zbyt dobrze zaznajomiona z tą historią.

Dla Anse'a liczyła się przede wszystkim rodzina, dla niej zdecydował się na tak tępioną przez was dezercję. Straszne? Dla mnie nie. Człowiek zrozumiał, że zabijanie innych Bogu ducha winnych ludz dla ''jakiejś sprawy'' nie ma zupełnie sensu. Tak samo danie się zabić.
Z kolei dla Randlla najważniejszy był jego wydumany honor. Głupcem jest ten, kto myśli, że do całej sytuacji nie doszłoby, gdyby nie Jim Vance, który zabił jego brata. Randall uważał Anse'a za zdrację i tak czy inaczej próbowałby mu uprzykrzyć życie.
Hatfieldowie nigdy nie zaczynali pierwsi, jedynie odpowiadali na ataki McCoy'owy oszołomów. Natomiast Randall był gotów mordować Hatfieldów z Bogiem na ustach. Typowy wieśniacki hipokryta.
No, ale właśnie tacy ludzie są podziwiani przez osoby z ego większym niż rozum.

ocenił(a) serial na 7
BeeBee61

Chyba różne seriale oglądaliśmy; wydumany honor? Hatfieldowie nigdy nie zaczynali jako pierwsi? wieśniacki hipokryta?
Prawdopodobnie nie masz zielonego pojęcia jaki był stosunek zwykłych ludzi w Stanach do kwestii Boga, miejsce sakrum w życiu publicznym albo próbujesz oceniać wydarzenia sprzed stu pięćdziesięciu lat dzisiejszymi pojęciami. Taka ahistoryczność jest dość powszechnym nonsensem pojawiającym się w ocenach wydarzeń historycznych. Nawiasem mówiąc w Europie było zupełnie podobnie (to czas Powstania Styczniowego, można sporo poczytać jak było w Polsce). Prawdopodobnie również masz nikłe pojęcie o stosunkach między żołnierzami w konfliktach zbrojnych gdy większość nawet w sytuacjach beznadziejnych solidarnie walczy bo koledzy obok też walczą i tyleż samo ryzykują. Dezerter to najgorsze ścierwo (choć oczywiście całkiem sporo w dziejach wojen jest sytuacji, które usprawiedliwiają wyjątki). Skoro dyskutujemy o filmie to przywołam "Potop" - tam też Kmicic był na pograniczu dezercji. I ostatecznie nawet ten warchoł wiedział jak postąpić. Piszesz że głupcem jest ten kto spekuluje inaczej niz Ty; to trochę kompromitujące ale Twoja sprawa. Natomiast oczywiste kłamstwo, że Hatfieldowie nigdy nie zaczynali pierwsi w obliczu łajdackiego postępku Vance'a w ogóle niewarte jest komentarza.

ocenił(a) serial na 8
Treh

Oj, tym postem tylko utwierdziłeś mnie w przekonaniu, jaki rodzaj człowieka jest za McCoy'ami ;)

Przede wszystkim nie rozumiem Twojego ataku na mnie, jak i wytykania braku znajomości historii. Napisałam wyraźnie, że oceniam TĘ historię na podstawie serialu, gdyż nie wiem jak było naprawdę. Może w rzeczywistości to Hatfieldowie byli bardziej winni.

Oczywiście, że hipokryta. I stosunek do Boga ogółu spoeczeństwa nie jest tu żadnym argumentem. Anse żył w tych samych czasach, a jednak nie był religijnym człowiekiem, który zabijając, odwoływałby się do Boga. A właśnie tak robił Randall. Właśnie McCoy był typowym redneckiem, który miał żal do Anse, że ten dezerterował, bo to ''wbrew zasadom'', a wyraźnie widzimy motywem dla których Anse tak uczynił. Wybrał rodzinę, nie śmierć i zabijanie dla sprawy, która nie była tego warta. Tak czyni człowiek mądry, ale widać, dla niektórych jest tchórzem i ''ścierwem''. Śmieszne ;)

Oczywiście, że Hatfieldowie nie zaczynali jako pierwsi. Jeśli już trzymasz się mentalności jaka panowała w tamtych czasach, powinieneś wiedzieć, że normalne jest, iż Jim Vance chciał zabić brata Randalla (jak on miał na imię?) za jego słowa o współżyciu z psem.
McCoy'owie byli zwykłymi prostakami i dzikusami. Wystarczy wspomnieć scenę śmierci Ellisona, brata Anse'a, który został zabity przez synów Randalla. We trójkę natarli na jednego człowieka, a i tak nie potrafili dać mu rady, więc musieli sobie pomoc nożami i bronią. Ta scena świetnie obrazuje całą rodzinę McCoy, która została przedstawiona w filmie - brak zasad, w właściwie zasady ustalone tak, aby usprawiedliwić swoje prymitywne zachowania.
Sam Randall umarł tak jak powinien - w samotoności i przez własną głupotę.

BeeBee61

czy naprawę uważasz, że zachowanie trzech podpitych młokosów obrazuje CAŁĄ rodzinę McCoy?
to o czym świadczy zabicie z premedytacją ojca dzieciom za to, że gdy był obrzucany obelgami ogryzł się i obraził obrażającego? zabicie mimo że żona z gromadką dzieci błaga o jego życie

skoro Jim Vanse aż tak nienawidził jankesów to co dlaczego nie poszedł ich zabijać na froncie tylko rozwalał głowy bezbronnym i przerażonym gówniarzom? to zresztą zarzucił mu nawet Anse

"własne zasady" panowały po obu stronach

co do Randalla to zapominasz o jednej ważnej sprawie, to nie sama dezercja zmieniła jego nastawienie do Ansa ale to że przeżył tylko on z ich oddziału i to jak przeżył niewolę - cześć jego tam po prostu umarła

jeden wrócił do domu pełen sił i niewiele mając sobie do zarzucenia, gdyż jego ostatnia akcja na froncie nie świadczy o tchórzostwie, wręcz przeciwnie, wrócił z poczuciem wygranej, pełen zapału o pracy i działania
drugi patrzył jak giną jego towarzysze, jak przegrywają walkę o coś co jest im obce - standard życia o które walczyło południe ich w zasadzie nie dotyczył, trafił do niewoli, przeżył tam koszmar i wrócił z duchami i przegrany

dodaj do tego drobne niesprawiedliwości, szykany i lawina się toczy, wina jest po obu stronach i tylko wzięcie a mordę swoich mogło ją powstrzymać, ale nie potrafili tego zrobić

co Anse zrobił gdy zabili córkę i syna Sama, spalili dom i żonę ciężko pobili, mimo że mieli nikogo nie krzywdzić a on groził konsekwencjami - i co zrobił ? absolutnie nic
za to rwał się do tego by zabić syna, jedynego który chciał po prostu żyć a nie walczyć

głupota była po obu stronach, w mniejszym lub większym stopniu dotknęła każdego z członków obu rodzin...

ocenił(a) serial na 7
BeeBee61

A to kto ma oceniać czy sprawa jest warta honoru na wojnie? I tak każdy może kiedy mu pasuje? Anse zachował się jak ostatnia cipa. W ogóle wszyscy żołnierze powinni zejść z pola bitwy i powiedzieć: do cholery rodzina ważniejsza. W duszy oczywiście myśląc po co mam się męczyć, sparwa przegrana, wybieram spokój. Taki Anse oczywiście lekko morduje młodocianych przeciwników bo jeszcze mu pasowało trochę powojować. I po morderstwie znów zajął się myśleniem o rodzinie i o tym co dla niego lepsze i wygodniejsze. Rozumiem, ze Cię to śmieszy bo dziś wielu ludzi ma patriotyzm tylko w gębie gdy trzeba krzyczeć, takie czasy. Jednak nadal dyskutujemy o historii; w żadnym razie nie przekonałeś mnie, że ją znasz. Ale to tylko moja uzasadniona nieufność, nie ma znaczenia dla oceny filmu.

Prawdę mówiąc pozostanę tylko przy jednej ocenie. (bo to że ktoś grubym słowem wypomni o psie jakiemuś łachmycie w barze który go ewidentnie prowokuje - a następnie udowadnianie, że to ten prowokowany zaczął; to byłoby naprawdę śmieszne gdyby nie fakt, że jest oczywiście kłamliwe. To kłamstwo z którego wywodzi się fałszywą opinię o rzekomej winie McCoyów. Przecież tam można wykoślawić każdą rzeczywistość) Sądzę, że opis społęczeństwa amerykańskiej prowincji w tamtych latach miał pokazać jak wzajemna nienawiść niszczy wszystko i wszystkich, nawet tych, którzy mieli w sobie więcej dobra niż zła. Szukanie kto pierwszy (niezależnie kto szuka, zwolennik jednej czy drugiej rodziny i jak trafnych bądź nietrafnych argumentów używa) zaczął niczego nie wyjaśnia. Nienawiść jest destruktywna w każdym czasie.

Treh

zapominasz o jednym - to była wojna DOMOWA, dlatego Twoje nawoływanie do patriotyzmu jest zupełnie nie na miejscu
bo wyglądał on tak, że brat strzelał do brata, a ojciec do syna - i powiedz kto tu większym był patriotom ?

ocenił(a) serial na 7
thengel

Nie wiem z której części moich wypowiedzi wywnioskowałeś, iz nie wiem że to była wojna domowa. Patriotą nie jest się większym bądź mniejszym; takie porównywanie jest mało sensowne albo na pokaz. Nie zauważyłeś też, że moja uwaga o patriotyźmie była ogólna i z przekąsem - nie odnosiłem jej szczególnie do omawianego filmu. I nie nawołuję do patriotyzmu (bo to nie jest powszechny obowiązek i nie każdy jest powołany do patriotyzmu; po prostu dla niektórych jest ważny) tylko tak skomentowałem Twoje rozbawienie gdy mowa o sprawach poważnych. Chyba że śmiejesz się tylko ze mnie - to już każdemu wolno.

Treh

"Nie wiem z której części moich wypowiedzi wywnioskowałeś, iz nie wiem że to była wojna domowa."
z jednej strony twierdzisz "Dezerter to najgorsze ścierwo " i choć dopuszczasz wyjątki to jednak milczeniem pomijasz że właśnie wojna domowa stwarza najwięcej sytuacji gdzie nie łatwo jednoznacznie ocenić czyjeś zachowanie, a z drugie wspominasz o patriotyzmie...

I wybacz, chyba pomyliłeś rozmówców - ja na razie się z nikogo nie śmieję

ocenił(a) serial na 7
thengel

Daruj ale to nonsens; tylko ignorant mógłby nie wiedzieć, że dziewiętnastowieczna wojna secesyjna w Ameryce Północnej była wojną domową. Z uporem godnym lepszej sprawy próbujesz mi wmówić, że jestem ignorantem i o tym nie wiem. Widocznie tak sobie ustawiasz przeciwnika do bicia - wymyślasz nonsens, przypisujesz go oponentowi a później z wyższością walczysz z nonsensem. Nie mam ochoty na polemikę z infantylnymi głupotami.

Treh

strasznie drażliwy jesteś, nic ci nie próbuje wmówić ani Ciebie "bić", liczyłem na dyskusję jak traktować zachowania w czasie wojny domowej ale chyba trochę sam się zakręciłeś w swoich wypowiedziach, bo tylko kąsasz

też nie widzę sensu rozmowy z kimś kto w polemice widzi tylko atak na swoja osobę

miłego dmia

ocenił(a) serial na 7
Treh

w czasie Wojna secesyjnej dezercja byla powszechna: 180 tys po stronie unii i 103 tys po stronie konfederacji.
Dezercja była głównym problemem dla konfederatow w ostatnich dwóch latach wojny.
"Konfederaci walczyli w obronie swoich rodzin, a nie narodu."

ocenił(a) serial na 7
Khaorg

A do którego mojego wywodu sprzed półtora roku jest to wyjaśnienie?

thengel

Patriotą, nie patriotom matołku, naucz się pisać i odmieniać przez przypadki i odróżniać liczbę pojedynczą od mnogiej. Patriotom to celownik l.mnoga: np. przyglądam się tym trzem patriotom. Natomiast: Ja jestem wielkim patriotą.

ocenił(a) serial na 8
Ritatoja

mysle, ze przez 10 lat to mu lub jej sie ortografia juz poprawila ;)

ocenił(a) serial na 7
Treh

Nie obejrzałem jeszcze całego serialu. Dopiero zacząłem, ale myślę, że Ansa infamia dlatego nie dotykała, ponieważ sam pewnie się do dezercji nie przyznał. Do czasu powrotu McCoy'a nikt nie znał jego prawdziwych okoliczności powrotu z wojny. Poza tym Ans wzbudzał respekt, był głową rodziny i nikomu zapewne oskarżenie go o dezercję nie uszłoby płazem. Jego narwania synalkowie zabiliby każdego, kto tylko powiedziałbym coś złego na Ansa. Randall McCoy powstrzymywał się przed otwartym oskarżaniem Ansa o dezercję, bo doskonale sobie zdawał sprawę, Ans tchórzem nie był i dowiódł tego na polu walki, poza tym pewnie skrycie żałował, że nie odszedł z Ansem, bo jak się okazało ten miał rację: wojna był przegrana i dalsze przelewanie krwi i narażanie życia nie miało już żadnego sensu.

Eustachy_Sromotny

Dokładnie.

Według mnie żal Randalla do Anse'a był podłożem całego konfliktu. Poczucie krzywdy, że honorowa postawa doprowadziła go w sumie do ruiny fizycznej i psychicznej, a dezerter, który powinien być potępiany budzi powszechny podziw i żyje sobie w jak najlepszym porządku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones