Największą zaletą tego seiralu jest to, że zmusza do myślenia - zmusza do myślenia o tym, co się stało, że jest tak bardzo mocno chwalony? Ckliwa historia, poprawnie opowiedziana, jednakże czasem wręcz nudno i rozwlekle? Feministyczny wydźwięk? Topornie i niekonsekwentnie prowadzony wątek uzależnienia, który ma charakter sinusoidalny i "płynie" sztucznie z bohaterką? Czy chodzi o to, że nad Wisłą mamy milion niespełnionych szachistów, którzy czekali na taką produkcję? Zacząłem oglądać ten serial po tym, jak pół polskiego internetu piało z zachwytu, no i... No i nic. Serial jakich wiele na Netflixie, ot, do oglądnięcia i zapomnienia, do tego staje się nudny i przewidywalny już chyba przy/po 3 odcinku. Jest tam jakis przekaz podprogowy, który mnie ominął?
Zatrzymałam się przy końcu pierwszego odcinka przez który ledwo co przebrnęłam a ma być gorzej? Liczyłam na ucztę serialową na dziś wieczór ale to dla mnie poziom Pamiętników z wakacji, w wersji udajemy, że jest poważnie. Gdzie ta akcja i super wciągająca fabuła od pierwszych minut filmu jak to wali po oczach na całym fb