Gdzie się dopatrzyłeś oniryzmu?

dużo retrospekcji, cały czas wisi jakaś przeszłość w tle, ta woda, dużo ciszy, zwidy.

Jak dla mnie trochę za mało, ale ciekawe spostrzeżenie

Bez wątpienia ciekawy i dla mnie bardzo dobry, z tym że tak od 4 odcinka zacząłem liczyć na coś więcej, bo trochę to co z początku było bardzo fajne, z czasem stawało się już trochę nudne. Dodatkowo, gdyby to ode mnie zależało, to w głównej roli męskiej obsadził bym o kilka lat młodszego i atrakcyjniejszego aktora. Bo szczerze przyznam, że nie czuć jakiejś większej chemii między naszymi głównymi bohaterami i w sumie ciężko stwierdzić, czy to bardziej wina jego, czy jej... dlatego w pierwszym odczuciu dałbym kogoś lepszego w roli męskiej, aczkolwiek mieszane uczucia wzbudza u mnie Laia Costa (niby fajna, ładna aktorka; widziałem ją wcześniej w "Newness" oraz "Life itself", ale wydaje mi się, jakby nie do końca potrafiła stworzyć autentyczną relację i pytanie, czy dlatego, że nie potrafi zagrać tak dobrze, czy też może to bardziej kwestia, że jest taka, jak osoba).
W każdym razie choć po kilku odcinkach robiło się trochę nudno, to i tak serial zasługuje na bardzo dobrą ocenę.

"nie czuć jakiejś większej chemii między naszymi głównymi bohaterami" - Poważnie? Te gesty, spojrzenia, zakłopotania... Dawno nie widziałem czegoś tak przekonującego i wielokrotnie czułem się jakbym podglądał życie prawdziwych ludzi. Niesamowity teatr dwojga aktorów. Widać, że świetnie bawili się razem na planie i czuli ze sobą bardzo komfortowo. A czy facet przystojny to już kwestia gustu... Według mnie oboje są dość przeciętnej urody, ale to sprawia, że tylko jeszcze łatwiej się z nimi utożsamić.

Powiem może tak, co po części już jakby zawarłem w poprzednim komentarzu, ale trochę do tego dopowiem, gdyż od tego czasu Laie Costę widziałem w kolejnym filmie i że z jakiegoś powodu nie potrafię w sposób naturalny i przekonujący, odebrać jej grę aktorską.
Wszędzie gdzie ją widziałem, gra tak samo, i jeszcze na ironię jej postacie są do siebie bardzo podobne, co oczywiście możesz powiedzieć, że nie dziwne, że gra tak samo :) Ale pomijając ten "drobny" szczegół, to niestety po części przez to tak a nie inaczej odebrałem jej związek tutaj.

Na koniec skopiuję po po prostu to, co napisałem w temacie "pod nią"

"Czuję, że gdybym zobaczył jakikolwiek kolejny film z nią, to jakbym oglądał kontynuację poprzedniego z jej ciągłymi rozterkami emocjonalnymi, tyle że z nowym kochankiem :)"

Zboczusiem to ty chyba jesteś widząc w tak pięknym i delikatnym filmie cokolwiek wulgarnego..