Netflix zrobił krzywdę swojej kolejnej produkcji. Tym razem nie marketingiem, a tłumaczeniem tytułu. Bo jednak "The Irregulars" dobrze współgra z historią, odnosi się do kilku smaczków i wprowadza z założenia nastrój tajemnicy. Polski tytuł nie dość, że od razu wskazuje na uniwersum Sherlocka, to jeszcze z góry zakłada infantylność.
I okej, jest infantylnie, bo przecież to teen drama, ale dużo osób zraża się już na samym starcie. Pominę bezsensowne zarzuty w kierunku doboru obsady, bo nie wiem, dlaczego wymaga się zgodności z historią od serialu sci-fi/fantasy. I to nie jest opowieść o Sherlocku. On odgrywa ważną rolę, ale nie jest na pierwszym planie.
Muszę przyznać, że pierwsze dwa odcinki nie są jakieś porywające, ale później robi się fajnie i można się bardziej zaangażować w historie bohaterów. Bardzo podobała mi się kreacja Jess, która walczy również ze swoimi wewnętrznymi potworami. Dodatkowo mamy mnóstwo nawiązań/inspiracji z innych produkcji, które są całkiem umiejętnie wplecione w tę historię. Skojarzyły mi się przede wszystkim tylko netfliksowa Sabrina czy "Supernatural" (wyrwa, zmiennokształtni), ale jest tego sporo.
Więcej opowiadam tutaj: https://youtu.be/iBmzHptCz6A