PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=199691}

Doktor Who

Doctor Who
8,1 32 568
ocen
8,1 10 1 32568
8,8 4
oceny krytyków
Doktor Who
powrót do forum serialu Doktor Who

Oglądanie tego sezonu zwyczajnie boli.
Choćby dla tego, że drastycznie obniżono wymagania względem widzów - odcinki pisane są albo dla bardzo małych dzieci, albo dla lekko upośledzonych intelektualnie osób bez wyobraźni. Jeżeli po dziesięciu minutach odcinka wiem jak on się skończy i przewiduję większość zwrotów akcji, to jest on przewidywalny i nudny. Jeżeli historia jest dwuodcinkowa a po zakończeniu pierwszej części wiem jak skończy się druga i przewiduję większość zwrotów akcji jakie w niej nastąpią - to historia jest przewidywalna, nudna, słabo zaplanowana i przedstawiona. W seriach poprzednich coś takiego było albo niespotykane, albo stanowiło wyjątek. Tutaj (seria dziewiąta) jest regułą.
W odcinkach obecnej serii akcja prowadzona jest w sposób beznadziejny z tego tez względu, że wciśnięto nie wiadomo po co mnóstwo bezsensownych spowalniaczy. Rozwalają one tempo akcji.
Na siłę próbuje się nadać jakąś dodatkową 'głębie' postaciom poprzez wymuszone dialogi czy monologi i wymuszoną ekspresyjność. Albo jest to tak źle napisane albo jest to tak źle zagrane, że oglądając czuje się zażenowanie.
Sam Doktor jest dosyć 'nadmuchany' - to taka 'podstarzała gwiazda rocka' bez 'tego czegoś', co mogłoby ją czynić 'gwiazdą rocka'. Albo to aktor albo postać nie ma w sobie 'tego czegoś'. Właściwie na jedno wychodzi.
Dodatkowo ujawniono imię Doktora. Od tak, od niechcenia. I brzmi ono "Bazyl". Zakpiono nie tylko z historii z sezonu ósmego, ale z i całej postaci Doktora. I nie ma tu wdzięku ani puszczania oka do widza - jest jedynie kpina, dosyć wulgarna w charakterze poczucia humoru.
Seria dziewiąta jest do bólu kiczowata (w negatywnym znaczeniu), daje wrażenie niskiego budżetu i oszczędzania na scenografii i scenariuszu. W poprzednich sezonach pojawiający się (stale) kicz nie był synonimem braku wyobraźni i mizernej jakości wykonania, ale przepychu, nagromadzenia jak największej ilości wątków i elementów, gęstej akcji, nowatorstwa i szalonej wyobraźni.
Odcinki i sezony nie miały tego typu oczywistości, jakby ktoś wprost do ucha, hasłowo wykrzykiwał pewne rzeczy. Zawsze była to rozrywka, ale również pozwalająca na myślenie, niedopowiedzenie, radość, smutek czy zdziwienie. I najczęściej odcinki mimo tego, że stanowiły samodzielne opowieści posiadały coś wspólnego, jakieś nitki wiążące je ze sobą i z głównym wątkiem. To wszystko tworzyło jakąś spójną materię na poziomie sezonu i samej opowieści o Doktorze. Teraz jest to odbębnianie nie wiadomo po co kolejnych epizodów, najczęściej pseudo moralizatorskich i mimo pozornej 'głębi' płytkich oraz jednoznacznych. Jakość serialu stała się towarem i straciła wartość (nie chodzi o komercjalizację - gdyby serial nie przynosił zysków to nikt by go nie kręcił. Chodzi o dbanie o poziom samych historii, odpowiedzialność wobec fanów i równanie z poziomem do góry, a nie do dołu. Czego obecnie brak).
To dla czego to oglądam? Pytanie godne fana obecnej serii (patrz: pierwszy akapit, drugie zdanie). Jak ktokolwiek ma niby wiedzieć, że coś jest kiepskie bez zapoznania się z tym? Ocena tu nie bierze się z uprzedzenia a z obserwacji. A to świadczy o tym, że: 1-trzeba mieć materiał porównawczy do wyrażenia opinii, czyli że ogląda się serial od dawna, 2-uwielbia się ten serial i ogląda się go nawet mimo obniżania jego poziomu.

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

Z imieniem "Basil" to był żart ;)

Ja patrząc na serię dziewiątą widzę coś takiego:

Pierwsza historia - świetne ukazanie znanych już postaci, typu Davros, który to od zawsze jednocześnie uważał Doktora za jedynego równego sobie i jednocześnie go nienawidził, czy Missy, maskująca pozornym obłędem każde posunięcie. Plus nieprawdopodobnie zabawny Doktor.
Następnie historia w podwodnej bazie - część pierwsza to żywcem wyjęta z klasyków opowieść o oblężonej bazie, która to w kolejnym odcinku przechodzi w to, co najbardziej dla kilku ostatnich współczesnych serii najbardziej charakterystyczne - szaloną zabawę czasem (Tzw. czaso-maso)
Potem najlepszy chyba odcinek ostatnich lat - "The girl who died". Dużo typowo doktorowego humoru (nie tylko z jego strony) i akcji plus kilka rzeczy, na które widzowie czekali, jak choćby wyjaśnienie, czemu Dwunasty Doktor wygląda jak epizodyczna postać sprzed kilku lat. Kolejny epizod w zasadzie stanowił dokończenie i dopełnienie następnego oraz na 99% otworzył furtkę do czegoś, co będzie miało miejsce w finale, o ile nie ciut wcześniej.
Dwuczęściówka zygońska - powiedziałbym, że słabsza od poprzednich odcinków serii, ale miała momenty. Zwłaszcza genialnie zagrany "duplikat" towarzyszki Doktora, Clary, czy anty-wojenną przemowę Władcy Czasu.

Co do samego Dwunastego Doktora, to względem poprzedniej serii można powiedzieć, że już całkowicie znalazł siebie - nie miota się między (ułagodzonym, wszak to już nie te czasy, ale zawsze) bucem a'la wcielenie Colina Bakera a radosnym (choć gdy trzeba, to i groźnym) szaleńcem a'la Doktor Matta Smitha. Teraz zwyczajnie te cechy łączy, bucuje i jest nieco opryskliwy, ale z humorem, bardzo na wesoło.

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

Serio sądzisz że Basil to imię Doctora? xDD

ocenił(a) serial na 8
nikike

Tak jak napisałem - uważam, że jest to żart. Dosyć kiepski żart. ;)

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

Rewelacyjny nie był, ale jak dla mnie sympatyczny.

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

"Dodatkowo ujawniono imię Doktora. Od tak, od niechcenia. I brzmi ono "Bazyl". Zakpiono nie tylko z historii z sezonu ósmego, ale z i całej postaci Doktora. I nie ma tu wdzięku ani puszczania oka do widza - jest jedynie kpina, dosyć wulgarna w charakterze poczucia humoru."

W cytacie, który przytoczyłam z Twojej wypowiedzi wynika dość jasno, że uważasz iż imię Doktora to Bazyl... czego nie skomentuję. Wzniosę się również ponad to, że ubliżasz ludziom bez większego powodu i racji "odcinki pisane są albo dla bardzo małych dzieci, albo dla lekko upośledzonych intelektualnie osób bez wyobraźni" (cytat po to, żebyś nie mówił, że tak nie jest). A teraz Cię zaszokuje, ten serial jest kierowany również do dzieci. Tylko, że dzieci przeważnie mają dużo większą wyobraźnie od dorosłych i mają dużo większe wymagania, więc nie bardzo dostrzegam twój argument tutaj... Cholernie nie lubię się zgadzać z takimi ludźmi jak ty, którzy nie szanują innych, ale przyznam Ci rację. Serial trochę podupadł, tylko że nie w dziewiątej serii a już za czasów końca 10 a początku 11. W tym sezonie uważam, że ma raczej tendencje wzrostową. A ostatni odcinek może i był dość przewidywalny, ale miał bardzo dobre momenty. Chociażby przemowa Doctora, który od czterech reinkarnacji nie zagłębiał się w swoje odczucia odnośnie Wojny Czasu i udziału w niej. I fakt, że mieliśmy świetny duet Osgood - Doctor. I to, że na sam koniec dowiedzieliśmy się, że Clara prawdopodobnie od dawna nie żyje.
Ja się tego nie spodziewałam, według Twoich standardów jestem upośledzona umysłowo... No sorry, ale chyba Ci się tam i ówdzie poprzewracało. I tak jeszcze Ci powiem, choć może przez to schylę się do Twojego poziomu, skoro jesteś taki lotny i lepszy od wszystkich to może powinieneś wziąć się za np. jakąś cięższą lekturę, albo kino niszowe? Może tam znajdziesz wybitną głębie, której szukasz w rozrywkowym serialu.

ocenił(a) serial na 10
Occta

Nie chciało mi się produkować długiego komentarza, potem z ulgą przeczytałam twój i zgadzam się z każdym słowem. Dodam tylko, że to wszystko to kwestia gustu, dla mnie ten sezon jest na pewno lepszy od 7 i 8, a 12 Doctor z każdym odcinkiem zdobywa u mnie jakieś plusy, np przemowa w ostatnim odcinku GENIALNA.

ocenił(a) serial na 10
martadrw

Cieszę się, że nie tylko ja uważam, że 9 seria naprawdę rozwija się w dobrą stronę, a 12 jest świetny. I tak ta przemowa była piękna i na pewno nie była sztuczna, albo na siłę wzniosła... Dodatkowo była genialnie zagrana przez Capaldiego.

ocenił(a) serial na 8
Occta

Może trochę niejasno to wyraziłem - odcinek obejrzałem jakoś nad ranem w niedziele i po tym napisałem komentarz. To teraz rozjaśniam: "..kpina, dosyć wulgarna w charakterze poczucia humoru." Poczucie humoru -> jakiś jego wyraz, czyli np. żart. Odbiór żartu -> ocena żartu. Ocena żartu => "kpina, dosyć wulgarna". "Wulgarny" (za sjp.pwn.pl, dwa z trzech możliwych znaczeń): 2. «pozbawiony subtelności, smaku» 3. «nadmiernie uproszczony, spłycony».
Podkreśliłem to w odpowiedzi na komentarz nikike: "Tak jak napisałem - uważam, że jest to żart. Dosyć kiepski żart. ;)"
Coś jeszcze niejasnego?
Może to: ".. skoro jesteś taki lotny i lepszy od wszystkich to może powinieneś wziąć się za np. jakąś cięższą lekturę, albo kino niszowe? Może tam znajdziesz wybitną głębie, której szukasz w rozrywkowym serialu."
Nigdzie nie napisałem, że jestem 'lepszy od wszystkich'. Ale dziękuję, że za takiego mnie uważasz ;) Nie oglądam zbyt wielu seriali (przynajmniej nie w TV). Nudzą i zniesmaczają. Kino niszowe? Zależy jak rozumiesz 'kino niszowe' (jeżeli "mainstrimowa papka <=> kino nie niszowe, czyli kino niszowe -> ~ mainstrimowa papka", to jak najbardziej). Wybitna 'głębia'? Jeżeli poświęcam na coś swój czas i uwagę to chcę, by to było warte mojego czasu i uwagi. W wypadku tego serialu, jak napisałem - "Zawsze była to rozrywka, ale również pozwalająca na myślenie, niedopowiedzenie, radość, smutek czy zdziwienie.". I troszkę dalej - "Chodzi o dbanie o poziom samych historii, odpowiedzialność wobec fanów i równanie z poziomem do góry, a nie do dołu". Był taki artykuł w The Guardian dotyczący seriali Sherlock i Doctor Who. Zamieszczono w nim wypowiedź Moffetta - "They are very clever shows, but they also fetishise cleverness. Cleverness is the superpower. So I get irritated when people say on Twitter: 'It's too complicated. I'm not following it.' Well, you could try putting your phone down and watching it." I o to chodzi. "Doctor Who" oglądam z przywiązania ale też dla przyjemności. W końcu czasem trzeba zrobić sobie przerwę od 'kina niszowego' i rozważania wielkich dylematów tego świata. ;)
Opinia o zagorzałych obrońcach dziewiątego sezonu bierze się z paru ich komentarzy odnoszących się do krytyki tego sezonu. Streszczając - 'jak się nie podoba to nie oglądaj. jest pięknie a ty się nie znasz' (argumenty do których odnoszę się w ostatnim akapicie).

Wracając do serialu. "Na sam koniec dowiedzieliśmy się, że Clara prawdopodobnie od dawna nie żyje". Ciekawy wniosek. Możesz przedstawić jak do niego doszłaś? Masz na myśli pewnie uwagę rzuconą przez Clarę w TARDIS (i odpowiedź Doktora - "najdłuższy miesiąc w moim życiu"). Zasugerowano raczej, że zaburzono tu chronologię wydarzeń i Clarę mogło spotkać coś, przez co otarła się o śmierć. (Jeszcze nie oglądałem kolejnego odcinka, pewnie znajdziemy tam podpowiedzi co się mogło stać. Może nawet będzie on kluczowy w kontekście tej wymiany zdań i domniemywanego zaburzenia chronologii).

To że Clara nie żyje, więcej - że może nie żyć od dawna, możemy przypuszczać od jakichś dwóch lat. Pamiętasz "the name of the doctor"? A to, co River powiedziała Clarze zanim ta weszła w linie życia Doktora? "Zostaniesz rozerwana na milion kawałków, milion wersji żyjących wzdłuż i wszerz całego czasu i przestrzeni. Każda z nich będzie echem, odbiciem, pozostałością, lecz nie prawdziwą Clarą, ona umrze". Stało się, weszła. Co prawda Doktor wyrwał Clarę 'z siebie', ale Wielka Inteligencja pozostała. Gdyby nie obecność przeciwwagi którą była Clara, WI mogłaby osiągnąć to, co sobie zaplanowała. Prawda o Clarze może być więc taka, że ona jednocześnie istnieje i nie istnieje, jest kopia Clary, która zginęła. Jednocześnie też oryginałem tej kopii i jej losów, którą się stała, "kopią bez oryginału", emergentem. Ot, paradoks.
Każda z wersji Clary miała się pojawić gdzieś na drodze Doktora by go przed czymś ocalić. Równie dobrze więc ta osoba, którą bierzemy za Clarę może być jedną z 'kopii'. Jej zadaniem mogło być ocalenie Doktora przed nim samym. Czyli przed podjęciem decyzji o zniszczeniu Gallifrey, czego żałował najbardziej w swoim życiu i czego nigdy sobie nie wybaczył. W tej linii życia Clara wypełniła swoje zadanie. W odcinku "The day of the Doctor" to ona powstrzymała Doktora. Może to tworzyć niezły kontekst do odejścia Clary (o ile coś takiego w ogóle się zapowiada. Nie wiem i nie chcę wiedzieć. Niech mnie zaskoczą. Ale byłby już na to czas). Może to być związane z 'wypełnieniem jej zadania', pojawieniem się kolejnego paradoksu czasowego czy po prostu taką sytuacją, w której Clara odejdzie/umrze. Albo ze wszystkim na raz. Umrze a jednocześnie będzie żyć dalej pod różnymi postaciami w kolejnych liniach życia Doktora. Kolejny paradoks.
Może na to właśnie mamy zwrócić uwagę? W "The Zygon Inversion" dwukrotnie pojawia się nawiązanie do imienia Doktora. W odcinku "Imię Doktora" miały miejsce powyższe wydarzenia. Odcinek ten poprzedzał "Dzień Doktora".
W "The name of the Doctor" pojawia się też coś takiego: "Moje imię, moje prawdziwe imię nie ma znaczenia. Ważne jest to, które wybrałem". Może więc kiepski żart z 'Bazylem' nie był tak do końca żartem? Ot, gdybanie. Zobaczymy co się okaże.
Ach, i serdecznie dziękuję za zniżenie się do mojego poziomu. Mimo wszystko czuję się wyróżniony, że ktoś tak światły poświęcił swój cenny czas by douczyć prostaczka o tym co wolno a czego nie. ;)

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

Daj sobie spokój z osobistymi wycieczkami, bo nie jest to ani zabawne, ani fajne, ani nie dodaje nic do dyskusji. Fakt faktem ja też to wcześniej zrobiłam, ale teraz już mi się znudziło.

Widzisz wychodzisz z założenia, że ja będę bronić dziewiątej serii i kłócić się z Tobą o jej wartość. Jesteś w błędzie. Już w poprzednim komentarzu przyznałam Ci racje, jedynie Twój stosunek do ludzi mnie obruszył. Nie uważam 9 serii za wybitne arcydzieło, ale też nie uważam by była najgorsza w porównaniu do poprzednich lat. Widzisz, ty uważasz serie z 11 Doktorem za świetne, a ja wręcz przeciwnie. W tamtych odcinkach panował chaos, działo się wszytko i nic. I może nie tyle trzeba było wytężać się intelektualnie by rozumieć odcinek, co nie można było odwrócić oczu od ekranu nawet na chwile, bo jak się coś przeoczyło to później nic nie miało już sensu. Poza tym serial stracił poziom gdy zaczął szturmować rynek amerykański. Co się dziwić inna kultura, inna publika, która przynosi dużo kasy, dlatego najwidoczniej warto poświęcić starych fanów dla tych nowych bardziej opłacalnych. No cóż taki biznes.

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

Z jednym się muszę zgodzić - ostatnie odcinki są zdecydowanie bardziej przewidywalnie niż chociażby te z 6go i 7go sezonu. Ogolnie to brakuje mi timey wimey i momentów, w których nie wiedziałbym jak i co się stało.

ocenił(a) serial na 10
Piotr.St

Dobrze gada, polać mu. Poza paroma przebłyskami to 9 sezon jest słabiutki.

ocenił(a) serial na 8
Piotr.St

Zatrzymałem się na 6 odcinku sezonu 9. Mam dość, jeszcze nie tak dawno jeden z moich ulubionych seriali teraz zwyczajnie mnie męczy.
Już 8 sezon miał zniżkę formy, 9 leci na łeb na szyje.

Piotr.St

Czyli mówisz, że Polacy nic nie tracą, gdy 9 serii nie puszczają tak jak poprzednie 1,5 sezonu dzień po premierze w Anglii?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones