Już we wcześniejszych seriach z Capaldim było widać spadek formy, ale to co zaserwowano w 11 sezonie to przechodzi ludzkie pojęcie. Wcześniejsze sezony oglądałem po kilka odcinków dziennie, z 11 męczę się już od tygodnia. Trzy absolutnie najpoważniejsze wady to brak humoru, niesamowicie nudne odcinki i kiepscy towarzysze. Za 12 nie mam zamiaru się nawet zabierać.
Drastyczny przechył w stronę - powaga i darkness to niestety duży minus ostatnich dwóch sezonów.
Dodatkowo Chibnal odszedł w kierunku pierwszego frontu fandomu zaczynającego w latach 60-70 co dla widzów m.in. w Polsce jest raczej "odpychającym" podejściem.
Dla nich to nostalgia, a dla nas dziwactwa i rzeczy bez podstaw.
A część epizodów to w zasadzie Chibnalowskie poprawki historii z New Who przez co trochę plagiatyzuje serial.
Myślę, że historycznie Jodie i Chibnal zostaną docenieni, ale na pewno jest to jeden z trudniejszych momentów dla fanów.