Capaladi jest jedynym doktorem, którego polubiłem od razu. Do każdego z innych musiałem się
przyzwyczaić (do Tennata przyzwyczajałem się najkrócej), ale Capaladi mimo że staruszek, to
zaskoczył mnie mega pozytywnie. Pierwszy odcinek dobry, ale mógł być lepszy. Coś czuję, że ten
sezon będzie dobry. Obym się nie pomylił.
Dokładnie.. z niecierpliwością czekałam na każde jego pojawienie się na ekranie, ciągle chciałam więcej i więcej.. a rozmowa z włóczęgą w brudnej uliczce.. bezbłędna :D
Dokładnie.. z niecierpliwością czekałam na każde jego pojawienie się na ekranie, ciągle chciałam więcej i więcej.. a rozmowa z włóczęgą w brudnej uliczce.. bezbłędna :D
ja jakos nie mialam nigdy większych trudności z "przyzwyczajaniem się", po pierwszym odcinku zazwyczaj kolejne wcielenia Doktora znajdowaly juz u mnie sympatię, a jeśli o Capaldiego chodzi, to fakt, że cały odcinek co chwila był o jego nowej twarzy, o tym, że to ten sam Doktor itd., jest to jeszcze latwiejsze. dla mnie Capaldi zdał test i może już odetchnac spokojnie, myślę, że publiczność go polubiła lub polubi :)
Capaldi, a nie Capaladi!!!
jest o niebo lepszy od 11, którego nie trawiłem. Jest mroczny, intrygujący i ma masę niezłych tekstów. Taki doctor, który zapomniał jak być doctorem :D
zastanawia mnie jedno - doctor powiedział, że już tę twarz widział... czyżby to nawiązanie do odcina o Pompejach? A może sprawdzi się jedna z fanowskich teorii, że zatrudnili Capaldiego by wyglądał jak Valeyard?
https://www.youtube.com/watch?v=Y2INBe_qZFo
11 był bardzo złożony według mnie, chciał być jak dziecko, ale miał w sobie mrok, który si e czasem pokazywał, pamietam np. odcinek z tricksterem, którym w pewnym sensie okazał sie byc doktor, a to tylko jeden przykład. ten mrok jest chyba w kazdym wcieleniu doktora, tyle ze nie kazdy go wypuszcza na swiatlo dzienne. nawet 10, który tak brzydził sie bronia, w pewnym momencie wycelował rewolwer w mistrza.
11 był złożony?
no nie wiem - zawsze jak go widziałem to wydawał się dzieckiem o pedalskim zachowaniu. Może to dlatego, że jestem fanem 10, który obiektywnie patrząc też nie był idealny. Ja w 11 nie widziałem złożoności, a kiczowatość, która mi przeszkadzała.
W każdym doctorze było trochę mroku, ale nie aż tak jak u Capaldiego. Zobaczymy po kolejnych odcinkach :)
11 był Doktorem, tak jak Doktorem byli wszyscy pozostali. A ponieważ Doktor jest postacią złożoną (ma w końcu 12 wcieleń!), to z automatu każde z wcieleń będzie miało w sobie coś nowego i coś wspólnego z pozostałymi, a co za tym idzie, każdy jest złożony. U 11 było to dla mnie wyraźniejsze właśnie dlatego, że on chciał być jak dziecko, ale wciąż pozostawał Panem Czasu, starym jak cholera i mającym na liczniku mnóstwo błędów. To 11 zapisał się jako "dobry człowiek, który idzie na wojnę" (Demons Run). Pisząc o "dziecku o pedalskim zachowaniu", masz na myśli aktora, czy postać 11 Doktora? Tak, czy siak - nieładnie :) Skoro Matt grał Doktora przez dość długi czas, a ludzie dosłownie płakali, gdy odchodził, tak jak wielu dzisiaj, gdy zadzwonił do Clary, to jednak coś znaczy. Dla wielu był najlepszym Doktorem. Ja akurat uwielbiałam go tak samo jak dziesiątkę.
wiem, że dużo osób, jak nie większość uwielbiała 11. Szczerze tego nie rozumiem, ale o gustach się nie dyskutuje.
Mówiąc o dziecku z pedalskim zachowaniem miałem namyśli zachowanie doctora - czyli w jaki sposób aktor go zagrał. Matt mi o wiele bardziej odpowiada, gdy się wypowiada do mediów. Natomiast jego pomysł na doctora był dla mnie straszny.
Ludzie płakali jak odchodził, a ja odliczałem dni kiedy nowy się pojawi. Myślałem, że będzie już w odcinku świątecznym, ale niestety...
Co do złożoności to moglibyśmy się spierać w nieskończoność. Nie znam klasycznej serii, ale z nowej to pod kontem złożoności najsłabiej wypadł Doctor War, a potem Doctor 11. Chciał się zachowywać jak dziecko, ale nie potrafił zagrać staruszka jakim jest Władca Czasu (nie Pan Czasu). Jakoś bardziej widzę tę złożoność przy nieobecnych czy zamyślonych spojrzeniach Doctora 9 i Doctora 10. Tak jak mówię - kwestia gustu, a o nich się nie dyskutuje :)
oglądam ten serial wyłącznie w oryginale, stąd mi sie wziął Pan Czasu, własne tłumaczenie ;p no jasne, że kwestia gustu, mnie akurat Matt bardzo odpowiadał. ja zaczęłam nadrabiać klasyczną serię i stąd zauważyłam tą złozonosć. od poczatku jest tak samo.
Najbardziej jego złożoność zaczęła wychodzić pod koniec sezonu, pamiętam, że np. w 'The Angels Take Manhattan' bardzo to było widać. Wyrywanie ostatniej strony, a później cała scena z River Song i jej nadgarstkiem, no i Amy i Rory na koniec.
A to, że zachowywał się jak dziecko, mogło wynikać tego, że dla niego to była już ostatnia postać, bo kolejna jest 'nadprogramowa'. Więc może nie chciał pokazywać swoich uczuć, wolał żartować i udawać, że wszystko jest okej? :)
To tylko moje zdanie :)
zatem chciałbym zapytać o Twoją definicję złożoności oraz złożoności postaci...
Od razu przyzwyczaiłam się do nowego Doktora, nie sprawiło mi to większych problemów. Czuć powiew Classic Who z każdej strony i jak dla mnie bomba. Już nie mogę się doczekać kolejnych występów Capaldiego, bo po dzisiaj jestem pewna, że rola jest w dobrych rękach. Zupełne wyalienowanie i świetne teksty przywiodły mi na myśl Toma Bakera - czego chcieć więcej? :-)
Cóż. Przenieśmy się w czasie. 4 sierpnia 2013. Wieczór. Zostało kilka minut do ogłoszenia kto ma zostać nowym Doktorem. Siedzę i patrzę na ten event, myślę, babo, zejdź ze sceny, albo powiedz w końcu kto teraz. Pada nazwisko: Peter Capaldi. Mateusz się cieszy. Później czas leci, wyciekły scenariusze, wyciekły odcinki. Mateusz spojrzał kątem oka i był przerażony. Ale... Niepotrzebnie. Capaldi jest świetny! I zapewniam Was, że będzie tylko lepiej, bo czytałem scenariusze i widziałem odcinki (czarno białe, bez muzyki i efektów specjalnych - nie polecam). Kto ma wątpliwości, to myślę, że po trzecim odcinku przestanie je mieć.
Co do Doktora. Jest trochę Malcolma Tuckera, jest trochę Pierwszego Doktora i jest bardzo dobrze. Jestem na tak. Bardzo na tak. :D
scenariusze do 5 pierwszych odcinkow sa gdzies online, a pierwsze trzy odcinki nowego sezonu sa na kinomaniaku
robots of sherwood? moim zdaniem taki sobie. walka na lyzeczki dziwna ;p ale robin hood prince charming :D
Byłam przekonana do faceta od razu po tym jak go wybrali do roli, jak się człowiek od razu pozytywnie nastawi to ciężko się rozczarować, zwłaszcza że wiadomo, że aktor dobry :)
zgadzam się, moment, w ktorym był przedstawiany jako nowy Doktor i jego spojrzenie wtedy - kupił mnie tym :)
zgadzam się Capaladi nawet dał radę myślałem że będzie gorzej ale to intro nowe to już zje***** na maxa :P
Mnie w jego grze najbardziej kupiły odwołanie do poprzednich doktorów. Czułem że ten gościu jest tą samą postacią którą poprzednie jedenaście wcieleń. W pewnym momencie zrobił charakterystyczną minę(i odgłos) Tennanta, przez chwilę mówił i przewracał oczami jak Tom Baker, w scenie z lustrem i bezdomnym widziałem w nim McCoya, na początku brzmiał trochę jak Hartnell i miał gestykulację Smitha (to mu później przeszło).
Jestem ciekawy czy to trochę znadinterpretowałem pewne zachowania, czy faktycznie to były celowe odniesienia. A jeżeli celowe, to czy spowodowane traumą poregeneracyjną, czy przez Dwunastego zawsze będzie się przewijało pozostałych jedenastu :) No i jeżeli zrobili to specjalnie, to pokazuje jak wielkim aktorem jest Capaldi.
Nie zauważyłem gestykulacji 11 u Capaldiego. Może nie było jej tak dużo. Ta gestykulacja Matta bardzo mnie irytowała. Za to po obejrzeniu 3 odcinków z Capaldim widzę, że bardzo przypomina mi mojego ulubionego doctora -10. Od razu polubiłem 12-ego i wiążę z nim duże nadzeje. Nie oglądałem klasycznej serii, więc odniesień do nich nie widziałem.
Capaldi jest naprawdę świetny jako doctor. Cieszę się, że zaangażowali starszego aktora do tej roli.
Ja chwilowo mam problem z Capaldim, a konkretnie poważne trudności z zaakceptowaniem go jako nowego Doktora.
Powiem tak: bardzo lubiłam Tennanta, więc kiedy go zmienili na Smitha byłam przekonana, że się nie przyzwyczaję i przestałam oglądać serial. Potem jednak obejrzałam w końcu pierwszy odcinek z 11. Doktorem, który w gruncie rzeczy bardzo szybko mnie oczarował. Potem ryczałam jak bóbr na ostatnim odcinku z 11. (co prawda w innym momencie, niż większość osób), ryczałam jak bóbr w tej scenie z nim w 8x01, a mnie naprawdę ciężko ruszyć. Pierwszy odcinek nowego sezonu mi się podobał, ale nie wiem czy się przestawię na Capaldiego. A jak potem pozbędą się jeszcze Clary, którą też uwielbiam, to już nie wiem, czy dam radę, ale zobaczymy.
Ja, do 11 doktora przyzwyczajałem się chyba cały sezon. W końcu się przyzwyczaiłem i kiedy odszedł, fakt. Trochę się zasmuciłem. Jednak większy smutek sprawiło mi odejście Tennanta którego uwielbiałem.
Wydaje mi się, że u niego zamiast powiedzonka, to cechą charakterystyczną, będzie to, że nie lubi śmiechu.
Capaldi W KOŃCU kupił mnie łyżką i całym swoim zachowaniem w trzecim odcinku. Nie wiem, ale DB i "Into the Dalek" wypadły tak średnio, jeśli chodzi o głównego bohatera.
No, to teraz będę zdecydowanie bardziej czekać na kolejny odcinek :)
Dokładnie, trzeci odcinek 8 sezonu był bardzo dobry, lepszy od pozostałych dwóch, jak dla mnie DP z całej trójki najsłabszy. Lubię Capaldiego jako Doktora, chociaż nie byłam do niego przekonana po tym jak ogłosili, że to właśnie on będzie jego 13 wcieleniem, ale teraz mogę śmiało stwierdzić, że dobrze spisuje się w tej roli. Dużo ludzi narzeka na jego wiek, co jest bez sensu, bo Doktor nie ma wpływu na to, jak będzie wyglądał po regeneracji, a to dlatego, że po erze Matt'a Smitha większość przyzwyczaiła się do "młodego" Doktora. W trzecim odcinku Capaldi okazał się być całkiem zabawnym Doktorem, który nie zdaje sobie z tego sprawy, zazdrosnym, Doktorem który chcę być zawsze samcem alfa - scena kłótni z Robin Hoodem powalająca. A co najważniejsze, ma w sobie wciąż miłosierdzie i współczucie, jak pozostali. Co do powiedzonek, to póki co nie ma żadnego, ale jego cechą rozpoznawczą są na pewno oczy i przede wszystkim brwi. Czekam z niecierpliwością na kolejne odcinki, 8 sezon zapowiada się ciekawie, chociaż sama tęsknie za Smithem i małżeństwem Pond. Może autorzy chcą stworzyć coś na ich miarę dzięki postaci Danny'iego Pinka? zobaczymy.