Mnie ten odcinek aż tak nie zachwycił. Choć ja mam tak, że nie zachwycam się od razu, tylko po jakimś czasie. Wtedy zauważam, że myślę o jakimś odcinku czy motywie i w ten sposób wyodrębniają się u mnie ulubione odcinki ^^ Ale jak dotąd bardziej podobała mi się historia z Dalekami i Missy ;-).

Jak na razie 9 sezon jest świetny!

Czyli co, z tą 5 symfonią i hologramem Doctora chodziło o to samo co w Time Crash albo Blink- "wibbly wobbly timey wimey stuff"? :D
Też mi się bardzo podobał odcinek. :)

Mnie zastanawia czy odonell nie powinna jednak przezyć, bo jak doktor cofnął sie o te 30min to razem z Fisher kingiem byl w tym kościele więc nie miał kiedy ich gonić i ją zabic

Myślę, że wydarzenia w kościele były już po tym, jak Fisher King zabił O'donnell. Gdyby było inaczej, Doktor nie miałby "motywacji", żeby uratować Clarę i wszystko co wydarzyło się potem, potoczyłoby się inaczej.

Dla mnie jedynym minusem tego odcinka nadal są okulary soniczne, coraz mniejszą mam nadzieję że powróci śrubokręt.

Spokojnie, Moffat sam zapowiedział że w którymś momencie znowu się pojawi ;)

Pojawi czy wróci? Oto jest pytanie. Osobiście nie mogę znieść tych okularów. xD

A ja mam całkowicie inne odczucia... 9 sezon póki co jest według mnie bardzo słaby... Jakoś mnie nie porywa. A te okulary... Brak słów. Ale możliwe, że to kwestia tego, że sezony 1-7 obejrzałam właściwie "za jednym zamachem" i nie zastanawiałam się czy poszczególne odcinki były lepsze, czy gorsze, tylko włączałam kolejny. A tutaj trzeba czekać tydzień na kolejny odcinek. Jakoś nie jestem usatysfakcjonowana tym, co się dzieje w nowym sezonie. Mam nadzieję, że z czasem zmienię zdanie, albo po prostu stanie się lepsze.
Ale i tak sezon 9 bije na głowę poprzednie sezony (zwłaszcza 1-4) pod względem muzyki, operowania kamerą i efektów. W 8 sezonie bardzo polubiłam Petera Capaldiego. Zwłaszcza odcinek "Listen" mnie zmiażdżył. Bardzo też lubiłam Clarę. Teraz jakoś mi się wydaje, że za bardzo chcą na siłę zrobić z Doctora "szajbniętego geniusza". Co prawda odcinek z Missy i Dalekami był w miarę spoko, ale dupy nie urywa. Mam nadzieję, że się poprawi. Przynajmniej w moim odczuciu, bo widzę, że jestem trochę odosobniona w mojej opinii :)

Oglądać się tego już nie da.

Wreszcie mam czas zabrać się za napisanie mojej opinii o dotychczasowych odcinkach DW (bez dzisiejszego, bo jeszcze nie widziałem), no to to robię.

„Before the Flood” – ten odcinek chyba troszeczkę mniej mi się podobał, ale cóż.
+ Fajne intro :) (podobno sam Capaldi grał) aczkolwiek moim zdaniem powinno być bardziej zbliżone do czegoś takiego: https://www.youtube.com/watch?v=ucDQlnvU5FM
+ Cass, również w tym odcinku świetna. A już scena z pokazaniem jak „słyszy” Morana z siekierą miażdżyła :D
+ Dobrze, że nie było aż tak timey wimey jak mogło się to wydawać, czyli Doktor nic nie zmienił a jedynie stało się to co miało się stać.
+ Dwunasty jak zawsze. Fajnie, że czwarta ściana została złamana. Dobrze to wyszło, oby nie było za często.
+ Wykorzystanie faktu, że Bennet nie widział znaków. Dobrze, że nie zostało to pominięte.
+ Wygląd Króla Rybaka.

- Za mało Króla Rybaka jak na głównego potwora moim zdaniem
- Szkoda O’Donell, byłaby fajną towarzyszką. Kolejny raz w serialu zabito takiego stereotypowego fana :/
- Clara, która zapomniała, że Cass nie słyszy. Troszkę tragikomizmu było, ale nie spodobało mi się to do końca xd

Generalnie sam odcinek słabszy niż pierwsza część, ciekawe czy mogło to być spowodowane opuszczeniem bazy (a więc nie było pewnego „zamknięcia”). Daję mu 9/10, a sama historia jako całość 9,5/10