(uwaga Spoiler)
dokładnie, ryczalam 20 min żeby się okazało, ze żyje ale jednak nie chciał przez 5 lat się odzywać żeby się nie martwiła chyba każdy by wolał kogoś wspierać w chorobie, ale wiedzieć ze żyje niż umarł koniec imprezy no na pewno było jej lepiej dzięki temu. Geniusze scenariusza to myślili . Reakcja głównej bohaterki po powrocie tez dobra. Serial mega do 14 odcinka. Już nawet liczyłam na naiwny come back w święta i ze jednak zdrowy, zaręczyny, te sprawy ehhh :/
Dokładnie to naprawdę było okropne i jeszcze 5 lat. W tym czasie mogło się wiele wydarzyć mogła kogoś poznać itp. Nie tylko ona była poszkodowana ale reszta jego przyjaciół też była zraniona i ten dziadek zmarł z myślą że on nie żyje. Powinien przeprosić za to i wyjaśnić a skończyło się bez tego
Zgadzam się. Połowę odcinka płakałam i myślałam o tym, że wolę nawet najbardziej naiwny happy ending. Ale to coś to najgorszy syf jeśli chodzi o zakończenia. Tak jak piszecie, dziadek zmarł z myślą, że Jun nie żyje. Wszystkich bardzo dotknęła jego śmierć. Co on niby robił przez te 5 lat? Nie wierzę że nie było takich miesięcy,że naprawdę czuł się dobrze i zdrowo i mógł się z nimi skontaktować.
Już sama nie wiem, czy przypadkiem Rara nie umarła przy tym fortepianie a Jun po nią przyszedł, bo jeśli nie to naprawdę ktoś mocno dał w palnik pisząc scenariusz ostatnich 5 minut.
A jak matka Juna przyjechała do Rary to jasno dała do zrozumienia, że on nie żyje.. nic z tego nie rozumiem..
Ja też poza tym pojechali z latami można zrozumieć parę miesięcy czy rok ale 5 lat. Tak jak piszesz jeszcze ta matka co przyszła i dała jej jasno do zrozumienia ze już go nigdy nie zobaczy. Tak szkoda mi było tego dziadka bo na tym przyjęciu on jako jedyny wiedział o chorobie Juna i domyślal się dlaczego nie przyjechał. Nie wiem o czym myślala osoba piszącą scenariusz. Uważam że to był jeden z najgorszych zakończeń w dramie.