Jak dla mnie to bohaterka uzależniła się do niego pod każdym względem i zniszczy mu nawet życie, nie zważając na swoje.

Przecież ten serial pokazuje wyraźnie jak ten facet uzależnia specjalnie od samego początku swoją żonę od siebie. Bez niej nie skończyłby studiów, była jego sekretarka, sprzątaczka, kucharką i generalnie niewolnica. Porażka, że można tak się uzależnić od współmałżonka, przykre to, ale ta kobieta pochodziła z chorego domu, więc jej wychowanie przyczyniło się do jej niskiego poczucia własnej wartości i biegania wokół męża na każde jego zawołanie.
Ten serial pokazuje wyrachowanego drania, który manipuluje nawet dziećmi. Dzieciaki w 80% wychowywała matka, a on je jej odebrał.
Cały serial było mi tej kobiety żal.

Jak? Odebrał jej wszystko. Ona nie istniała bez niego. Na dodatek dawał jej sprzeczne sygnały. Co powodowało, że zaczęła wątpić w swoje zmysły. Gdyby choć trochę zachował wzgląd na dawne czasy, to oddał by jej to co do niej też nalezy np kasę. Ona poświęciła zdrowie i życie zawodowe, aby mógł studiować i potem utrzymać ich rodzinę, więc on powinien jej tę kasę zapewnić. Tak zwyczajnie z uczciwości.

To kobieta która nie potrafiła się pogodzić z sytuacją, bo on do tego m.in doprowadził. Całkowicie ją od siebie uniezależnił. A na koniec -- jedyne czym w życiu się zajmowała tj. dziećmi -- odebrał je jej...

Myślę, że sama huśtawka wcześniejsza, i to, że on robił z niej zazdrosną wariatkę, musiała jej dać dość mocno w kość.

A no i Dan, zamiast załagodzić sytuację nieustannie dolewał oliwy do ognia...