Jestem po 3 odcinkach i jestem zszokowany poziomem drugiego sezonu. Po pierwszym ciekawym sezonie z ciekawą fabułą, klimatem i świetną obsadą zaserwowali nam coś takiego... dramat.

Aktorzy masakra, żadna z postaci nie przekonuje, nie intryguje, nie zachęca do dalszego oglądania. Generalnie prześcigają się w byciu irytującym i nieporadny...

Wydarzenia w tym sezonie to jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem, z którego suma sumarum nic sensownego ostatecznie nie wynika. Fabuła ciągnie się jak glut, niby coś tam się dzieje, a jednak stoi to wszystko w miejscu i wydaje się zmierzać donikąd.

Gdybym miał się bardzo wysilić i znaleźć póki co jeden pozytyw to... by mi chyba k*** żyła prędzej pękła niż bym się czegoś ostatecznie doszukał. Zgadzam się, że nie należy oceniać przed obejrzeniem całej serii, a już na pewno nie po obejrzeniu zaledwie 2-3 odcinków. Niemniej jeżeli początek jest tak tragiczny to nie wiem co musiałoby się stać żeby zamazać obraz tej tragedii.

Co do aktorów jeszcze to najbardziej przekonuje i cokolwiek sensownego prezentuje Farrell. Pozostała trójka natomiast to autentyczny dramat. Sztuczni, nudni, karykatury samych siebie. A Vince V. w roli gangstera zgodnie z oczekiwaniami przy każdej próbie bycia poważnym i groźnym wywołuje politowanie...