Serial rozkręca się mozolnie jak wieczór z MDMA,początkowe odczucia to festiwal zażenowania.
Serial kończy się dokladnie w chwili przenosin Michaela Scotta.Jego odejście jest jak wyjęcie robotowi spomiędzy łopatek baterii,
nagłe zapalenie światła na szkolnej dyskotece gdzie dopiero Twoje oczy przyzwyczaiły się do mroku.Kto twierdzi inaczej ma do tego prawo...a także mózg wielkości jagody,IQ kamienia polnego i zadowala się byle łajnem typu Miodowe lata.
Sezon 8 i 9 to absolutny rak spojówki,zblendowane wymiociny bezdomnego zaserwowane jako McFlurry.