Jak dla mnie, genialny festiwal żenady. Głównie dzięki Mike'owi, ale i reszta bohaterów nie od macochy. Jako wielbiciel "Przyjaciół", widzę ten serial jako trochę potłuczoną, odjechaną i zwariowaną wersję Friends. Z wszystkimi oczywiście różnicami, i inną formułą. Odkryłem ten serial po latach niewiedzy, i nie mogę przestać oglądać. 10/10