Witajcie, jestem świeżo po pierwszym odcinku i kilka moich przemysleń:
1. Klimat wciąż ten sam - bufonada Asha, groza, nagłe zaskakujące ataki "przemienionych", czarny humor, hektolitry soczystej krwi i pędząca akcja... - sam miód i jesli ktos kochał poprzednie części nie zawiedzie się.
2. Nieco scen dla dorosłych - a to przemoc - normalka, a to sex - Ash łowcą samotnych panien w barze i amatorem szybkiego seksu w kiblu ;)
3. Nie ma nawiazań do średniowiecza. Nawet w retrospekcji gdy Ash opowiada co sie skąd wzięło, mowi o wydarzeniach z Evil Dead 1 i 2.
4. Fajni bohaterowie. Czuję że sie rozkręci. Postaci są wyraziste i przyciągaja uwagę.
5. Fajnie przemyślany scenariusz, Ash jak widać przez 30 lat niczego sie nie dorobił, mieszka w przyczepie, pracuje w markecie gdzie cisnie go szef uważając za nieudacznika.
Inne postaci też przypadkowo wpadają w akcję, a to policjantka wysłana do "dziwnego" zgloszenia, a to kumpel świadek ze sklepu, dziewczyna ktora straciła matkę i znow ją widzi żywą.. skąd my to znamy;)?
Najfajniejsze sa jednak okoliczności powrotu "martwego zła" i związane z tym czytanie Necronomiconu po zielsku ;)
Polecam gorąco fanom serii, a tym, ktorzy nie oglądali radze zachowac dystans, zanim nazwiecie serial "głupotą dla dzieci" ;)
pozdro
No wiadomo, mistrz robił muze we wszystkich częściach Evil Dead ;). Masz racje.
aaa. No nie wiedziałem jak sie zwie ten kawałek co go Ash spiewał na początku -jak tanczył w przyczepie ;) ale racja, chwytliwy ;)
Nie znam twórczości Deep purple, na codzień słucham kalifornijskiego punk rocka i nieco metalu
Punkt 3. Nie udało się dojść do porozumienia w sprawie wykorzystania fragmentów Armii Ciemności, podobno negocjacje trwają i jest szansa, że w 2 sezonie Ash nagle przypomni sobie, że był w średniowieczu. Z drugiej strony nie da się ot tak wprowadzić i porzucić tego wątku, zapewne dlatego nie wykorzystano końcówki Martwego zła 2.
Warto zauważyć, że każda kolejna odsłona filmowa była pewnego rodzaju rebootem. "Martwe Zło 2" przedstawiało od nowa historię Asha, tylko że fabułę 1 części skompresowało do pierwszych kilku(nastu) minut, dlatego jest tak jakby kontynuacją. "Armię Ciemności" już można bardziej uznać za sequel, ale i tak otwarcie tamtego filmu co nieco pozmieniało względem poprzedniego filmu. Ten serial również można uznać za reboot. A to dlatego, że, chociaż użyto fragmentów z 2 pierwszych filmów (lepsze to niż cyfrowe odmłodzenie Asha), to tylko niektóre wydarzenia z tamtych filmów miały miejsce. To historia przedstawiona kolejny raz na nowo, a fragmentów z filmów umiejętnie użyto do zwizualizowania tych wydarzeń z przeszłości naszego protagonisty.
To oczywiście ładne wygładzenie kantów w podejściu Raimiego do sequeli, ale nie potrafię już go przyjąć gdy naczytałem się o problemach produkcyjnych, z prawami autorskimi jak i widzę zwykłe niechlujstwo (np Ash ponownie odkrywający, że most jest zniszczony). Moim zdaniem serial miał i nadal ma ambicje uporządkowania tego bałaganu, świadczą o tym wspomniane przez Ciebie fragmenty jak i drobne spoilery sugerujące, że dalsze odcinki mocniej zanurzą się w przeszłości Asha.