Tak jak w tytule, początkowo włączyłam ten serial z wielką obawą, zwłaszcza po przeczytaniu wielu negatywnych opinii na jego temat.
Muszę jednak przyznać, że bardzo się zdziwiłam..., fakt bardzo się on różni od filmu z 2014 roku, zdecydowanie inna obsada i poruszane wątki - no cóż, to chyba przez ostatnie wymogi dotyczące filmów i seriali, tak by wpisywały się w odpowiedni kanon. Zdecydowanie różni się też od książki - porusza w dużej mierze większość wątków pojawiających się w serii, bez konkretnego podziału na daną część.
Jednak pomijając to wszystko, bardzo mi się serial spodobał. Przede wszystkim należy patrzeć na niego nie właśnie przez pryzmat książki, czy filmu, ale jako coś zupełnie innego i nowego, ot kolejna wizja nowego twórcy.
Co do postaci, chyba jednak najbardziej zawiodłam się na postaci Rose i Dimitra, brakowało mi między nimi chemii i tego specyficznego sposobu bycia głównej bohaterki, która była przecież bardzo silną postacią kobiecą, a Dimitr, to takie ciepłe niemrawe kluchy...., gdzie się podział ten nieustępliwy Bóg.., silny facet z wielką charyzmą i autorytetem?