Jest coś w konwencji tego serialu, co przyciągnęło mnie od pierwszego trailera, który wpadł mi w "ręce" czystym przypadkiem.
Nie wiem ilu z was reaguje tak jak ja ?
Mieszanina ciętego humoru, nostalgii, tęsknoty i poszukiwania jakiegokolwiek sensu w życiu. Oglądając te krótkie odcinki czuję się jak paranoik: momentami śmiech, w innej chwili gruba zaduma, a w innej chwili chce mi się po prostu płakać. Przyznaję, że było może kilka seriali, które dały mi huśtawkę nastroju.. ale to tutaj.. jest naprawdę dobre.
No i ogromny plus za Cave'a w trzecim odcinku.
Również jestem po przypadkowym obejrzeniu trailera, wszedłem tutaj by upewnić się czy warto oglądać i Twój komentarz właśnie mnie ku temu zachęcił.
Oj tak, serial cudowny, a gdy wjechało "Into my arms" rozmiękłam totalnie. To Ricky, więc od początku spodziewałam się czegoś dobrego, ale chyba nie aż tak dobrego i prawdziwego.
Ja tak miałem z "Youth" Daughter - niby kawałek przewałkowany przez wiele filmów i seriali, ale tutaj znowu na mnie zadziałał. ;)
Zajebiste pierwsze 3 odcinki. Potem już gorzej, aż do banału z pięknym zakończeniem. A już myślałam, że to arcydzieło i angielski dzień świra... szkoda.
dokładnie, ostatni odcinek porażka. Facet jest w depresji po śmierci żony, myśli o samobójstwie, obraża wszystkich dookoła gardząc całym światem a w ostatnim odcinku nagle mu się odmienia i wszystkich kocha. Byłoby cudownie gdyby takie przemiany były tak proste, ale w realnym życiu coś takiego nie występuje
W jedno popołudnie obejrzałam :D Świetny, mądry, ciepły serial. Ricky to mądry gość.
Bardzo się cieszę że powstają takie rzeczy. Widzę, ze chwalicie, ode mnie bardzo duży szacunek dla Rickiego za Hammock :)
Ktoś tu napisał że zakonczenie to banał,,,,owszem może i banał,ale pragnę w zyciu zaznawać takich banałów,gdzie ktoś potrafi powiedziec przepraszam,zrobić maleńka rzecz by ktoś się poczuł fajnie i wyjątkowo ,dla mnie te 6 odcinków to emocjonalny roelkoster
To ciekawe... Mnie najbardziej podoba sie pokazanie rzeczywistosci w odcieniach szarosci - bardzo charakterystycznej dla wielkobrytyjskiej codziennosci - a nie czerni i bieli. Nie ma "nas" i "ich", dobrych i zlych, fabula nie bazuje na prymitywnych instynktach a bohaterzy serialu sa po prostu soba i nie udaja nikogo - sa szczerzy i to mnie jak najbardziej przekonuje. Do tego rodzaj zartu jest dokladnie taki, jak lubie, czyli typowo angielski: wykorzystanie dwuznacznosci do spowodowania zabawnych sytuacji (-I''ll do the date...- I'll call her and book a restaurant, is Indian OK? - Yeah... don't care 'bout her ethnicity... -I meant the restaurant...) ha,ha,ha...
podzielam opinię, niezmiernie zapadł w moją pamięć, myślę o tym serialu, szukam podobnych.Bawi, smuci, daje do myślenia. Super serial