Recenzja filmu

Lighthouse (2019)
Robert Eggers
Willem Dafoe
Robert Pattinson

Morskie opowieści

Nie jest to produkcja łatwa w odbiorze i trzeba się z tym liczyć. Ale godna polecenia wszystkim fanom dobrego, artystycznego, klaustrofobicznego kina, które zmusza do myślenia, będąc jednocześnie
Kino grozy w ostatnich latach może być kojarzone na dwa sposoby. Pierwszymi z nich są filmy komercyjne, nastawione wyłącznie na zysk, często kiczowate ("Zakonnica", "Annabelle: Narodziny zła"). Jednak na szczęście na scenie mamy graczy świetnych, którzy już od jakiegoś czasu darzą nas swoimi wybitnymi horrorami. Mowa tu o Arim Asterze ("Dziedzictwo. Hereditary","Midsommar. W biały dzień") oraz Jordanie Peele’u ("Uciekaj!", "To my"). Zdecydowanie są to przodownicy, jeśli chodzi o artystyczne horrory, w których można wyczuć filozoficzne wątki. Jak się okazało, na tej scenie pojawił się trzeci zawodnik – Robert Eggers.

Mówię to w pełni świadomie, ponieważ nie należę do wielkich fanów jego najbardziej znanego widowiska, czyli "Czarownicy: Bajki ludowa z Nowej Anglii". Tym razem po seansie najnowszej produkcji, czyli "The Lighthouse", chapeau bas dla reżysera!
 
Wątpiłem jednak w sukces artystyczny tego specyficznego filmu, ponieważ nie sądziłem, że Robert Pattinson potrafi grać w tego typu produkcjach. Ale wykreował taką postać, która na długo zapada w pamięć – scena z homarem to kwintesencja jego kunsztu, który bez wątpienia posiada! A wielu uważało inaczej po obejrzeniu niesławnej serii filmowej "Zmierzch". Ten rok był zresztą bardzo udany dla aktora, ponieważ zagrał także "przyjemną" rolę drugoplanową w "Królu" Netflixa. Sam film mnie zawiódł, lecz Pattinson zdecydowanie stanowił jego najjaśniejszy aspekt. Aktor nie spoczywa na lurach. W 2020 roku wystąpi w najnowszym dziele Christophera Nolana pt. "Tenet", a w 2021 roku zobaczymy go jako Bruce'a Wayne’a w "The Batman" Matta Reevesa.


Jednak Pattinson nie jest wcale najmocniejszym punktem obsady. Kawał sztuki aktorskiej pokazuje nam też Willem Dafoe. I jego kreację bez namysłu oceniam na 10/10. Zdecydowanie jest to najlepsza rola w jego całej karierze. Wiemy, że przyznająca Oscary Akademia niechętnie nominuje horrory (brak nominacji w zeszłym roku dla świetnej Toni Collette!), ale mam nadzieję, że dla niego zrobi wyjątek. W zeszłym roku Dafoe dostał nominację za rolę Vincenta Van Gogha, którą według mnie zagrał mniej wiarygodnie. Tutaj wystarczyło popatrzeć głęboko w oczy popadającego w szaleństwo latarnika, aby zobaczyć jego uczucia, jego duszę. Zdecydowanie mogę określić duet Dafoe i Pattinsona (mistrz/uczeń) jako prawie idealny. Bohater grany przez tego drugiego aż tak bardzo mnie nie przekonał, ale również można jego kreację określić mianem niemalże mistrzowskiej. Aktorstwo to zresztą nie jedyne zalety. Niepokojąca fabuła, czarno-białe kadry oraz klimat przywodzą na myśl dzieła o latarniach morskich lub o statkach z początku istnienia sztuki filmowej. Obłęd, w który popadają obydwaj latarnicy oraz trudy ich codziennego, samotnego życia to główne tematy, lecz jednocześnie w fabułę reżyser wplątuje motyw kryminalny z elementami fantastyki. Morskie opowieści przy gasnącym ognisku, w trakcie zbliżającej się wichury powodują strach, niepokój oraz gęsia skórką. Podobnie "The Lighthouse". Z takim stanem bowiem zakończyłem i zapamiętam na długo seans jednego z najlepszych horrorów oraz filmów psychologicznych 2019 roku – niezwykłym dziełem łączącym styl undergroundowy z komercyjnym przekazem.
 

Finał to zdecydowanie najlepsza część tego tajemniczego, elektryzującego widowiska. Nie mam zamiaru tutaj niczego na swój sposób interpretować, bo wtedy ucieknie magia kina, którą niesie dzieło Eggersa. Każdy samemu powinien sobie dopowiedzieć, co dokładnie tam się zadziało. Bogata symbolika, która występuje w "The Lighthouse" zaciekawia widza i sprawia, że... gałki wychodzą z orbit.

Czekałem na ten film, odkąd pojawiły się bardzo pochlebne recenzje, i ten tekst również się do nich przyłącza. W horrorze Eggersa zagrało wszystko z wybitną role Dafoe na czele. Nie jest to produkcja łatwa w odbiorze i trzeba się z tym liczyć. Ale godna polecenia wszystkim fanom dobrego, artystycznego, klaustrofobicznego kina, które zmusza do myślenia, będąc jednocześnie wizualno-dźwiękową ucztą!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ostatnia dekada wniosła wiele dobrego do gatunku filmów grozy; wystarczy wspomnieć nazwiska kilku z... czytaj więcej
Czasem trafiają się takie filmy, które sprawiają, że po wyjściu z kina koniecznie chce się z kimś o nich... czytaj więcej
Mała przestrzeń, dwóch nabuzowanych testosteronem mężczyzn i ta jedna jedyna – latarnia. Już samo... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones